Wbitka do słownika
Wbitka do słownika. Do tramwaju, do Trumpa, na parkiet. Objaśniamy nowe słowa
Tę historię z życia wyższych sfer – zapewne podkolorowaną – śledziliśmy niedawno w mediach społecznościowych: polski polityk, chcąc się przedostać na inauguracyjny wiec prezydenta Donalda Trumpa w Waszyngtonie, miał zamiast identyfikatorem legitymować się wpisem na Wikipedii. Twitterowy komentator @MikiWrobelek_ nazwał to „wbijaniem na Wikipedię”. Ta przydatność Wikipedii dodaje zresztą pikanterii sprawie. Prywatną wojnę z tym serwisem prowadzi od lat Elon Musk, bliski współpracownik Trumpa, ostatnio wzywający do bojkotu strony, gdy w poświęconym mu haśle znalazła się informacja o dyskusji wokół jego gestu wykonanego na inauguracji i odczytanego jako nazistowski. Ale silnikiem tego frazeologizmu jest jednak czasownik „wbijać”. Nienowy, lecz nie tracący na popularności.
O „wbijaniu” jako wchodzeniu, wciskaniu się, wparowywaniu słyszymy w polszczyźnie od co najmniej ćwierć wieku. To echo jednego z jeszcze starszych słownikowych znaczeń: „wskutek uderzenia, pchnięcia, nacisku dostać się do wnętrza czego”. Najprościej było to odnieść do wbijania się w tłum: „Wbitka do tramwaju, ledwo drzwi się zamknęły – kanar. Nie przyciąłem, choć ta japa jest mi znana. Przez pierwsze trzy pytania olewam chama, później światła, wybitka” (WWO, „W.D.C.S.D. kończy”, 2000 r.). W dalszej kolejności – jak znów podpowiada polski rap – można było „wbijać na parkiet” (Kizo, Dwa Sławy) albo „wbijać na sprawę [sądową]” (Malik Montana w utworze Maty). Slogan reklamowy zachęcał „Wbijaj do Strefy Play na Pol’and’Rock 2022”, a youtuberzy zapraszali do „wbijania na kanał i zostawiania łapek w górę”.
Ci, którzy chcieli wyrazić – przeciwnie – brak zainteresowania, używali innego związku: „wbijać w coś” (olewać).