Drobnym druczkiem
Bulion na kościach zamiast espresso. Tym dziś kusi w sieci branża wellness
Już nie poranne espresso, ale filiżanka gorącego bulionu na kościach. W ciągu dnia rybi kolagen lub soplówka jeżowata w tabletkach. Przed snem filiżanka wyciszających ziół, poduszka i kołdra obciążeniowa dobrana przez coacha od snu. Na usta obowiązkowo specjalna taśma.
Branża wellness jest obecnie warta więcej niż sport, energia odnawialna czy nawet sektor IT. Tak przynajmniej można wyczytać w raporcie „Global Wellness Economy Monitor 2024”. Opracowują go analitycy z amerykańskiej organizacji non profit Global Wellness Institute, która zajmuje się upowszechnianiem wiedzy o dobrym zdrowiu i samopoczuciu. Publikuje raporty i statystyki, a jej wyniki cytują m.in. Bloomberg czy „Financial Times”. Okazuje się, że pod koniec 2023 r. światowa wartość branży wellness wynosiła 6,3 bln dol. i stanowiła 6 proc. produktu światowego brutto, dynamicznie rosnąc. Największą część tego tortu konsumują Amerykanie, Azjaci i Europejczycy, a Polska jest wśród 25 krajów najszybciej rozwijających się w tej dziedzinie.
Nie powinno zatem dziwić, że słowa takie jak wewnętrzny dobrostan czy holistyczna dbałość o siebie weszły do socialmediowego mainstreamu. Dla mniej zorientowanych: w samej idei wellness (słowo miało powstać od połączenia słów well-being i fitness) chodzi o to, by części fizyczna, psychiczna i emocjonalna naszego życia były w równowadze, a nawet w idealnej harmonii (to jedno z częściej powtarzających się słów promujących tę ideę).
Brzmi rozsądnie, ale social media rządzą się swoimi prawami. Spirala klików nakręca się szybko, a za każdym z nich idzie konkretny zysk. Stąd pewnie tak duże zainteresowanie wśród influencerów promowaniem nowych praktyk i niezbędnych do ich realizacji produktów. Nie zawsze z dozą niezbędnej refleksji.