Ludzie i style

Legenda o wieży w Ząbkowicach Śląskich. Krzywej, ale dumnej (jak wszystko w Polsce)

Legenda o krzywej wieży w Ząbkowicach Śląskich Legenda o krzywej wieży w Ząbkowicach Śląskich Marek Maruszczak/AI / •
Niby wszystko jasne, ot, fuszerka budowlana, jakich wiele. Ale nie w Polsce. W Polsce, jeżeli coś jest krzywe, to musi być klątwa.

Wyobraźcie sobie, że mieszkacie w Polsce. W średniowieczu. I w dodatku w Ząbkowicach Śląskich. Trochę dziwnie, trochę strasznie, ale kiedy życie daje ci cytryny, to budujesz krzywą więżę najwyraźniej. Bo taką właśnie zafundowali sobie ząbkowiczanie oraz ząbkowiczanki (nigdy mi się to nie znudzi).

Czytaj też: Legenda o Wandzie, co „raus!” Niemcowi powiedziała

Jak na weselu u wujka Zbyszka

Serio, jedna z teorii dotyczących tej kupy cegieł ze skoliozą głosi, że oni zrobili to sobie specjalnie. Bo taką mieli fantazję, bo mogli, bo… jakoś trzeba było wytłumaczyć się przed inwestorami. W każdym razie na wieży znajdował się podobno napis: „Ich heiß Johannes Gleiß, hab diesen Turm schieff gebaut mit Fleiß” (Nazywam się Johannes Gleiß, zbudowałem tę wieżę z należytą starannością). I fajrant, pora na das bier i keinen grenzen. No, tylko ten napis zniknął po wielkim pożarze i przebudowie w 1858 r. Jaka szkoda, nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobi?

Fakty są takie, że wieża nie tylko stoi na bakier, ale z każdym dniem pochyla się coraz bardziej. Zaczęło się ponoć niewinnie, najpierw milimetr, potem centymetr, a na końcu z rozmachem – jakby wieża usiłowała na raty spierniczyć z tych całych Ząbkowic (ja tam cię, wieżo, trochę rozumiem).

W tej chwili jej odchylenie od pionu wynosi 2,12 m i ciągle rośnie, jak u wujka Zbyszka po pierwszej godzinie wesela. Niby wszystko jest jasne, ot, fuszerka budowlana, jakich wiele, ale nie w Polsce. W Polsce, jeżeli coś jest krzywe, to musi być KLĄTWA. Albo czary. Albo sztuka współczesna, co w zasadzie na jedno wychodzi. W każdym razie zaczęły się plotki. Bo podobno na wieży mieszkał alchemik. Alchemik to taki średniowieczny startupowiec – próbował zamienić guano w złoto, a wyszły jak zawsze smród, długi i podejrzenia o pakty z siłami nieczystymi (czyli wały w ministerstwie).

Czytaj też: Legenda o Panu Twardowskim i piekielnej geografii

Jak nie wiedźmy, to Ruscy

Inni mówili, że wieża przechyliła się, bo w jej murach sądzono niewinnych ludzi za herezję. Bo nawet cegły się buntują, kiedy czyste serca cierpią. Ziemia w ramach protestu powiedziała „dość” i gibła wieżą z czystej przyzwoitości. To by tłumaczyło wypiętrzenie Tatr, ale z drugiej strony Warszawa jest zdecydowanie za płaska.

Pojawili się też naukowcy, głównie po to, żeby zepsuć ludziom zabawę. Wspominali coś o osuwisku, niepewnym gruncie czy nawet trzęsieniu ziemi w 1590 r. Nawiasem mówiąc, było to lato, w którym wyjątkowo obrodziły warzywa strączkowe. Nie żebym coś sugerował, ale czasami wystarczy zmienić dietę, żeby człowiekiem nie trzęsło.

Ale kogo obchodzą jakieś fakty, skoro stara babka pod kościołem mówi, że to przez czarownice? A jeżeli to nie wiedźmy, to na pewno Niemcy. Albo Ruscy. Albo – wiadomo – cykliści.

I tak sobie ta wieża stoi. Krzywa, ale dumna. Jak polska edukacja, jak człowiek, który właśnie dostał prognozę emerytalną. Jak kraj, który za nic nie chce się przewrócić, mimo że wszystko wokół mówi: „Chłopie, to koniec, daj już sobie spokój”. Patrzy człowiek na tę krzywą wieżę i widzi nie budowlę, tylko stan emocjonalny. Pomnik naszej narodowej architektury: miało być równo, a wyszło jak zawsze. A jednak stoi. I to się liczy.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną