Rzepiór zakochał się bez pamięci. Porwał Emmę i zamknął ją w wieży, bo usłyszał w śniadaniówce, że miłość to więzienie.
Traf chciał, że gawra należała do niedźwiedzicy, która miała kryzys tożsamości gatunkowej, bo zamiast małego wtranżolić z czosnkiem, niedźwiedzim oczywiście, to Gniewka wychowała.
Wiadomo, że marzeń nie można realizować w miejscu urodzenia, bo ze wsparciem rodziny byłoby za prosto.
Przemko potrafił robić dwie rzeczy: patrzeć i dmuchać. Jak wypatrzył coś interesującego, to wtłaczał powietrze ile sił w płucach w dęty instrument blaszany typu trąbka.
Tym razem skupimy się na księżnej Eufemii, dla przyjaciół Ofce, która ufundowała pierwszy szpital publiczny w Opolu.
Byd i Gost długo wędrowali przez Polskę. Co jakiś czas zatrzymywali się na odpoczynek i zastanawiali głośno, czy to odpowiednie miejsce na nową osadę.
Niby wszystko jasne, ot, fuszerka budowlana, jakich wiele. Ale nie w Polsce. W Polsce, jeżeli coś jest krzywe, to musi być klątwa.
Wanda myślała i w końcu wymyśliła. Najbardziej pasywno-agresywną odpowiedź, jaką kobieta może dać mężczyźnie: rzuciła się z wysokości do Wisły.
Krążą plotki, że Twardowski też był Niemcem, który przyjechał do Polski zarabiać, a że akurat nie było sezonu na truskawki, to najął się u króla Zygmunta Augusta.
Bogu, choć srogi był, to sprawiedliwy, a poza tym lubił dramaty.