Ludzie i style

Czerwone Miasto

Czerwone Miasto Marrakesz. Co zobaczyć i gdzie ukryć się przed zgiełkiem

Marrakesz Marrakesz Magdalena Gorlas
Marrakesz wymyka się definicjom. Miasto tętni życiem, jest nasycone kolorami i zapachami, w których warto się zanurzyć. Bo uciec się od niego nie da.

Po tym, jak francuski projektant i kreator mody Yves Saint Laurent pierwszy raz zobaczył Marrakesz, wracał do niego już do końca życia. Jak mówił, to miasto nauczyło go kolorów, bo wcześniej wszystko wydawało mu się czarne. Nic dziwnego. Można powiedzieć, że Marrakesz tonie w kolorach. Wszystkie budynki są wzniesione z gliny w odcieniach ochry. To dlatego jest nazywany Czerwonym Miastem. Kolorów nie brakuje też w jednej z najsłynniejszych atrakcji Marrakeszu – ogrodzie Majorelle, który w 1980 r. kupili Yves Saint Laurent i jego partner Pierre Bergé. Nikt obojętnie nie przejdzie obok kobaltowych budynków skąpanych w soczystej zieleni egzotycznej roślinności. Marokańskie kolory na stałe zagościły w projektach Yves’a Saint Laurenta, których część można obejrzeć w poświęconym mu muzeum, znajdującym się zaledwie kilka kroków dalej. Te dwa miejsca można zwiedzić raz-dwa, zanim Marrakesz – wpisany w 2008 r. na listę światowego dziedzictwa UNESCO – zawładnie także innymi naszymi zmysłami.

Bo Marrakesz to wszechobecne zapachy, szczególna atmosfera, gorące powietrze. I chociaż ma mniej mieszkańców niż Warszawa, to za każdym razem, kiedy tu jestem, potrzebuję dwóch, trzech dni, żeby na nowo połapać się w układzie ulic, w tym, co już było, i w tym, co jest nowe.

Najłatwiej poczuć Marrakesz w miejscu najbardziej intensywnym, charakterystycznym i jednocześnie mocno turystycznym, czyli na placu Dżemaa el-Fna. Najlepiej przyjść przed zachodem słońca, bo to wtedy dopiero budzi się on do życia. Marrakesz nie istniałby bez Dżemaa el-Fna, miejsca wypełnionego straganami z jedzeniem, sokami, bębniarzami, ulicznymi sprzedawcami, zaklinaczami węży, wróżkami i kobietami oferującymi nam hennę. Zapach mięty miesza się tu z dymem grillowanego mięsa, zewsząd wydobywa się muzyka, w rytm której wiją się kobry.

Polityka 23.2025 (3517) z dnia 03.06.2025; Ludzie i Style; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Czerwone Miasto"
Reklama