Ludzie i style

Celina Osiecka od pół wieku fotografuje warszawiaków. „Zmieniają się fryzury, ubiory, potrzeby”

Zakład fotograficzny Celiny Osieckiej Zakład fotograficzny Celiny Osieckiej Magdalena Gorlas / Polityka
Celina Osiecka od pół wieku nieprzerwanie i konsekwentnie fotografuje warszawianki i warszawiaków. Jest autorką tysięcy portretów.
Celina Osiecka, lata 60.Andrzej Tytus Osiecki/Arch. pryw. Celina Osiecka, lata 60.

Taka witryna przy ulicy Zwycięzców na Saskiej Kępie w Warszawie jest tylko jedna. Z charakterystycznym czerwonym napisem „Foto”. Zakład działa w tym miejscu od 50 lat. Panią Celinę Osiecką często można zobaczyć przez szybę, pochyloną, przy zapalonej lampce.

Tytuł mistrza rzemiosła fotografii uzyskała w 1968 r. Siedem lat później otworzyła zakład przy Zwycięzców, który prowadzi nieprzerwanie. Wnętrze jest maleńkie, od podłogi po sufit wypełnione regałami z pudełkami, na których widać pierwsze litery alfabetu. Na ścianach zawieszone są dziesiątki czarno-białych portretów. Pojedyncze, grupowe, w parach, ze zwierzętami. Przed obiektywem Celiny Osieckiej stanęły tysiące ludzi. Tuż za delikatną kotarą jest niewielkie studio fotograficzne. Widać lampy, aparat, krzesełko. Tu siadają kolejne osoby, które chcą mieć portret od pani Celiny.

MAGDALENA GORLAS: Kiedy zrobiła pani pierwsze zdjęcie?
CELINA OSIECKA: Nie pamiętam już dokładnie. Miałam wujka, który był zafascynowany zawodem fotografa, jego bliski przyjaciel był fotografem. Kiedy przyszło do wyboru zawodu, to właśnie on mnie zapytał: a może byś się tym zajęła? Pierwszy aparat kupiłam sobie sama. Oczywiście na czarno-biały negatyw, który kiedyś był na porządku dziennym. Do tej pory zajmuję się czarno-białą fotografią. Najpierw uczyłam się, a potem już pracowałam w zakładzie fotograficznym przy al. Niepodległości u pani Aliny Straszkiewicz. Teraz wszystkim zależy na czasie, nie mają cierpliwości, żeby czekać na wykończenie zdjęć. Pamiętam, że w zakładzie na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej też robiliśmy zdjęcia ekspresowe do dokumentów, np. do dowodu.

Szybko, czyli jak długo?
33 minuty. Tylko tyle zajmowało zrobienie zdjęcia na negatywie, wywołanie, wysuszenie, skopiowanie go i wreszcie wydanie klientowi.

Reklama