Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Himalajski Mustang

Nepalski Mustang. Jeszcze do niedawna mało kto kojarzył tę część Himalajów

Buddyjski festiwal Tiji Buddyjski festiwal Tiji Monika Witkowska
Jeszcze do niedawna mało kto kojarzył tę część Himalajów. Nic dziwnego. Na wjazd pierwszych turystów władze „Zakazanego Królestwa” zezwoliły dopiero 30 lat temu.

Warto na początku wyjaśnić, że nepalski Mustang z rasą dzikich koni nie ma nic wspólnego (choć konie, niskie i krępe, się tam hoduje). To nazwa oznaczająca „żyzne ziemie”; natomiast historycznie chodzi o terytorium istniejącego od 1380 r. Królestwa Lo. Kulturowo tutejszym mieszkańcom bliżej jest do Tybetu niż do Nepalu – świadczą o tym tradycje, religia (buddyzm), stroje, rysy twarzy, a nawet język – po tybetańsku mówią tu wszyscy, po nepalsku niekoniecznie.

Turyści wybierający się na himalajskie wędrówki obierają zwykle trasy w pobliżu ośmiotysięczników, najlepiej do bazy pod Everestem. W położonym sporo na zachód Mustangu trekkerów jest mało, chociaż rejon jest magiczny. Góry są tu zupełnie inne niż reszta Himalajów – bez lodowców; kojarzące się raczej z pofalowaną pustynią, zaskakujące imponującymi kanionami i zachwycające kolorami skał. Za owe kolory według legendy odpowiedzialny jest Guru Rinpocze, który wprowadzał w VIII w. buddyzm. Walcząc ze złym demonem, miał rozlać jego krew na okoliczne skały, zaś tam, gdzie spadło serce złego stwora, powstał urokliwy klasztor Ghar Gumba.

Region nigdy nie był specjalnie promowany. Skoro stanowił „państwo w państwie”, a na dodatek w trwającej w XVIII w. wojnie nepalsko-chińskiej stanął po stronie Chin, trudno się dziwić, że władze Katmandu patrzyły na niego z rezerwą. Równocześnie sam Mustang nie zabiegał o kontakty ze światem zewnętrznym. Przez wieki wzdłuż przecinającej go doliny rzeki Kali Gandaki (najgłębsza dolina świata) przebiegał szlak handlowy, którym z Tybetu do Indii wędrowały karawany przewożące sól, a w drugą stronę – głównie ryż i przyprawy. Pośród handlarzy byli rzecz jasna cudzoziemcy, niemniej pierwszych turystów wpuszczono na te tereny dopiero w 1992 r.

Polityka 28.2025 (3522) z dnia 08.07.2025; Ludzie i Style; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Himalajski Mustang"
Reklama