Winne orzeźwienie
Winne orzeźwienie, czyli co pić latem, gdy z nieba leje się żar
W taki gorąc bez szans są ciężkie beczkowe czerwienie, te wszystkie riojy, malbeki i amarone, którymi zachwycamy się w grudniu. Na kocyku, na trawniku, w kawiarnianym ogródku mocno schłodzone swoje pięć minut mają wszelkie lekkie biele, róże i bąbelki. Ale też różne tradycyjne i lokalne napoje na bazie wina. Ich podstawową przewagą jest to, że robi się je na bieżąco, z jakościowych składników; są bardzo odświeżające. Mimo że przecież wino i woda to od tysiąca lat śmiertelni wrogowie, którzy nie powinni mieć ze sobą nic wspólnego. W Europie winnic nie wolno podlewać (choć klimat coraz bardziej tego wymaga), w procesie produkcji dolanie wina do wody grozi karą śmierci (w ten sposób rozwiązalibyśmy problem niepijalnych win z 16 proc. alkoholu), a dolanie wody do wina w kieliszku uchodzi za totalny obciach. Jednak w upale nawet te święte zasady jesteśmy w stanie nagiąć.
Popularnym napojem tego typu jest hiszpańska sangría, czyli koktajl z wina, owoców, cukru i mocniejszego alkoholu. Podawać ją należy koniecznie bardzo zimną, podobnie jak prostsza wersja – tinto de verano („czerwone letnie”, bez owoców) – przeznaczona jest bowiem do picia w zasadzie tylko od czerwca do sierpnia. To jeden z niewielu napojów winopodobnych, które robi się na bazie wina czerwonego (w Hiszpanii jest go po prostu więcej), chociaż istnieją też wersje białe, a nawet sangría de cava, czyli wersja koktajlu na winie musującym, radosna i zaskakująca – polecam.
Jednak w najprostszej postaci wino z wodą to tzw. szprycer, czyli lekkie białe (ewentualnie różowe) z dodatkiem wody gazowanej. W letnim upale, gdy nie powinniśmy przesadzać z alkoholem, jest to świeży, przyjemny i łatwy w piciu kompromis.
Szprycer (nie mylić z Aperol Spritzem i jego różnymi wariantami, popularnymi od lat 50.