Kamuflaż na twarz
Kamuflaż na twarz? W tym sezonie moda stawia na balaclavę
Zanim jednak przejdziemy do omawiania drzewa genealogicznego tego modnego dodatku – chciałoby się napisać nakrycia głowy, ale przecież idea jest taka, żeby zasłonić twarz – skupmy się na bieżączce. Jaka temperatura jest, każdy czuje. Słońce, o ile już łaskawie się pojawi, grzeje maksymalnie do szesnastej; tu nas zawieje, tu podwieje, a tam jeszcze poprawi mżawka. Plenią się wirusy, a maseczka jednorazowa, choć pewna, to jednak przywodzi na myśl złe wspomnienia i jednak trochę szpeci. A tej jesieniozimy moda daje jednoznaczne wskazówki: liczą się styl i wyrazistość.
Zapomnijmy o banalnych beretach, hipsterskich czapkach typu beanie, nawet ocieplane bejsbolówki odłóżmy na dno szafy. Zróbmy miejsce balaclavie, swojsko nazywanej kominiarką, której jest odmianą i którą lansują choćby Rick Owens, Simone Rocha i Jacquemus, ale i mniej znane marki, jak The Elder Statesman, a nawet sieciówki, jak Mango. Do wyboru, do koloru – można iść w opcję khaki i inne wojskowe odcienie, moherowe beże albo wielobarwne dzierganiny. Zawsze też można postawić na całkowitą czerń, choć ta akurat źle się kojarzy, o czym też za chwilę.
Jeśli sprytnie wybierzemy materiał, wyjdziemy w tym nakryciu twarzy i na ulicę, i za kilka tygodni na stok narciarski, nie tyle zadając pod kaskiem szyku, ile chroniąc delikatną polską cerę przed mrozem. Skoro już o sporcie mowa: w kominiarkach paradują też zawodowcy, w tym piłkarz Alphonso Davies, grający w barwach Bayernu Monachium. Ten dodatek, jak i cały strój służbowy, zaprojektował zresztą dla drużyny Adidas. A niedawno sieć obiegły zdjęcia Igora Tudora, byłego gracza, a obecnie trenera Juventusu Turyn, jak podczas pracy nosił kominiarkę właśnie. „Spod nasuniętej aż po nos balaclavy widać było tylko jego oczy; oczy zawodnika, który konsekwentnie budował wizerunek wojownika-przywódcy” – pisze na łamach portalu NSS Sports Andrea Agostinelli.