Ogarnięte dzieci
Ogarnięte dzieci? Młodzi badają dziś swoje dzieciństwo pod kątem „parentyfikacji”
Co oznacza parentyfikacja? – Przede wszystkim sytuację, w której dziecko lub nastolatek na stałe przyjmują funkcje dorosłego w rodzinie. W sensie instrumentalnym (gotowanie, opieka nad młodszym rodzeństwem, zarządzanie domem) i emocjonalnym: jest powiernikiem, doradcą lub „rodzicem” dla rodzica – wyjaśnia psycholożka szkolna Karolina Szklanny, która przyznaje, że spotyka się w pracy z przejawami parentyfikacji u uczniów już z najmłodszych klas podstawówki. – To dzieci tzw. ogarnięte, dojrzałe ponad wiek, garnące się do wyręczania nauczycieli – dodaje.
Parentyfikacja, czyli co
Termin ten spopularyzowali w latach 70. psychiatrzy Ivan Boszormenyi-Nagy i Geraldine Spark. Opisywali w ten sposób złożony proces zamiany ról w rodzinach, który, owszem, mógł przybierać formy destrukcyjne. Chodziło o zjawisko skrajne: o dzieci wciągnięte w emocjonalne życie rodziców, dźwigające ciężar choroby albo uzależnienia matki czy ojca. – Dziś natomiast dla wielu osób parentyfikacja stała się terminem parasolowym, umożliwiającym opisanie własnego dzieciństwa w ramach zbiorowego, pokoleniowego doświadczenia – mówi Szklanny.
Przestrzega jednak przed pokusą traktowania każdej nieidealnej relacji rodzinnej jak brzemiennego w skutki wykorzystania. Gdzie leży granica między „normalną pomocą” a parentyfikacją? Istotny jest tu stopień nadmiaru obowiązków i brak wsparcia, a także to, czy proces jest rozwojowo odpowiedni. – Faktem jest, że dzieci nie zawsze są chronione przed nadmiernymi wymaganiami i to może mieć konsekwencje w dorosłości – mówi psycholożka. Zwraca uwagę na konieczność rozróżnienia, kiedy pomoc czy zachowanie oczekiwane od dziecka jest adekwatne, a kiedy staje się obciążeniem.