Mroczne święta w Białym Domu
Melania pokazała dekoracje. Święta w Białym Domu znów będą mroczne
Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu to też powrót pierwszej damy Melanii Trump. O relacjach prezydenckiej pary krąży wiele plotek, a nawet teorii spiskowych, budowanych głównie na podstawie analizy mowy ciała. Wtajemniczeni twierdzą, że żona prezydenta nie czuła się nigdy dobrze w Białym Domu; z niechęcią podchodziła więc do wypełniania takich tradycyjnych obowiązków, jak choćby dekorowanie siedziby z okazji świąt Bożego Narodzenia (wypowiedziała słynne: „Kogo obchodzi ten cały świąteczny syf”).
Ta niechęć odbijała się zresztą w dekoracjach z czasów pierwszej kadencji Trumpa. W 2017 r. zamiast tradycyjnej świątecznej atmosfery Melania Trump wprowadziła klimat rodem z horroru. Korytarz udekorowany białymi badylami kojarzył się raczej z mrocznym miasteczkiem z serii gier „Silent Hill” niż ze świętami, a internauci dowcipkowali, że tematem przewodnim był wgląd w duszę Melanii. Rok później nie było lepiej: Pierwsza Dama Horroru postawiła na czerwone choinki, budzące skojarzenia z koszmarami rodem z „Lśnienia” albo postaciami „podręcznych” z dystopijnego serialu na podstawie prozy Margaret Atwood – wystarczyło im dodać w Photoshopie charakterystyczne białe nakrycia głowy.
Czytaj też: Efekt Ofelii u Taylor Swift. Trend już podłapał Trump. I Koalicja Obywatelska
Mijający rok był zaś rokiem „renowacji”. Trump wjechał do Białego Domu buldożerem, okleił jego wnętrza tandetnymi złotymi ozdobami i wyburzył Wschodnie Skrzydło, by w jego miejscu postawić odrzucającą przepychem salę balową (zupełnie przypadkiem to skrzydło było siedzibą pierwszych dam).