Najlepsze butelki
Najlepsze butelki, czyli jakie wina zachwyciły nas w 2025 roku
Był to dla winiarzy rok trudny i pełen wyzwań. Spadek konsumpcji wina w wielu krajach, nakręcany antyalkoholową propagandą, amerykańskie cła, wojna, inflacja, wzrost kosztów i katastrofa klimatyczna… Trzeba było mieć dużo samozaparcia, by patrzeć w przyszłość z optymizmem. Paradoks polega na tym, że praktycznie wszędzie robi się najlepsze wina w historii.
Na przykład w takiej Szampanii rocznik 2025 zapowiada się rewelacyjnie. A przecież region w ostatnich latach utracił blisko 20 proc. rynku. Spadki dotyczą jednak przede wszystkim tanich, masowych szampanów. Te najlepsze, od tzw. rolników (małych producentów, którzy robią wino tylko z własnych winogron), sprzedają się znakomicie i są coraz droższe. Nie dziwię się – smakują genialnie. W czasie kwietniowego wyjazdu do Szampanii zachwycili mnie m.in. Béręche, Marguet, Agrapart, wyrafinowany Leclerc Briant, a co roku pojawiają się nowe twarze. Na tym poziomie jakości szampan nie ma żadnej konkurencji – niech mi wybaczą wszelkie niemieckie i austriackie Sekty, włoska Alta Langa – i szczerze mówiąc, gdybym miał zabrać na bezludną wyspę tylko jedno, ostatnie wino, byłby to szampan właśnie.
Chociaż… Skoro mowa o wyspach, to mam wielką słabość do Santorini. Nie jest ona żadną miarą bezludna i sama przeżywa dramat – w tym roku po raz trzeci z rzędu wiosną i latem nie spadła ani jedna kropla deszczu, winiarze zebrali jedną dziesiątą tego, co zwykle. Realny zaczyna być scenariusz, wedle którego jedno z najsłynniejszych win świata w ogóle przestanie istnieć. Ceny więc szybko rosną (nie ma już nic poniżej 25 euro), ale jakość też. Roczniki 2020, 2021 i zwłaszcza 2022 udały się wybitnie, a nawet 2024 – który też był ekstremalnie suchy – wygląda całkiem nieźle.