Na straganie w dzień nietargowy
Sposób się znajdzie. Tak się handluje w niehandlowe niedziele!
Co począć? – otwierają na forach wątki znerwicowani dniem wolnym od galerii konsumenci, którzy nie doświadczyli tego nigdy w życiu. „Zagraj pan z dziećmi w warcaby” – padają zgryźliwe propozycje dorastających w poprzednim ustroju. „A jak pan nie wiesz, co to warcaby, zagraj pan w bierki. Rozmoczonym makaronem” – dodają będący za niedzielą z kościołem, świeżym powietrzem i rodziną.
Tymczasem niewiedzący, co ze sobą począć, odgłosy przyrody mają w telefonach. Przyzwyczajeni całodobowo kupować, znaleźli wyjście z tej sytuacji. Odkryli bazary, na których można dostać absolutnie wszystko, choć ustawodawca wyszczególnia jedynie kwiaty, wiązanki, pamiątki, dewocjonalia, płody rolne, lody, znicze, chleb, bilety, tytoń, prasę oraz lotto. Można, pod warunkiem że za leżakiem stoi właściciel towaru, będący osobą fizyczną, który sprzedaje wyłącznie we własnym imieniu.
W pierwsze niehandlowe niedziele zakorkowały się ścieżki między wiatami z brezentu.
O wolności
W wietnamskim pasażu kosmetycznym przy ul. Bakalarskiej w Warszawie panie oczekują na swoją kolej, tocząc rozmowy o polskiej wolności w obcych scenografiach. – Szkoda, że nie nasi, ale niech tam idzie im koniunktura. – W całej Biblii, począwszy od stworzenia świata po Apokalipsę, nie ma ani wersetu potwierdzającego świętość niedzieli. Biblia mówi o sobocie, kiedy Pan Bóg odpoczął. – Ale w niedzielę zmartwychwstał. – To jest kwestia symboliczna. – W krótkim czasie takich miejsc powstaną setki, będzie bazarowa rewolucja. – Trudno się dziwić, że po tylu latach wolnoamerykanki naród jest uzależniony od zakupów. – Dopiero podniosą ceny złodzieje. – Byleby nie zjechali tu obcy kupcy z całego świata.