Marcin Rotkiewicz: – Od kilkunastu lat czytam doniesienia, że jakieś laboratorium X na uniwersytecie Y dokonało odkrycia, które już za kilka lat zrewolucjonizuje walkę z nowotworami. Tymczasem przełomu w ogóle nie widać...
Prof. Robert Weinberg: – To, co trafia w pańskie ręce, to zapewne najczęściej tzw. press release, czyli streszczenia publikacji naukowych, przygotowane dla mediów przez działy PR danych placówek badawczych, chcących jak najbardziej się rozreklamować. Wielu naukowców, w tym również ja, nie wierzy w jakiś spektakularny przełom, odkrycie cudownego leku na raka. Walka z nowotworami to nie jest jedna wielka bitwa. To seria mniejszych potyczek. Każdego roku, a nawet każdego miesiąca, następuje mały postęp w tej dziedzinie. Nie oczekujmy więc jednego miażdżącego zwycięstwa.
A te potyczki częściej wygrywamy czy przegrywamy?
Każdego roku śmiertelność z powodu nowotworów spada. Rak staje się bardziej chorobą przewlekłą, niż szybko uśmiercającą ludzi. A dzieje się tak dzięki ogromnemu postępowi wiedzy na temat tej niezwykle skomplikowanej choroby, czy też właściwie chorób, gdyż mamy do czynienia ze 120 typami nowotworów złośliwych, a m.in. w przypadku raka trzustki mamy jeszcze wiele podtypów. To niezwykle komplikuje problem.
Jeszcze na przełomie XIX i XX w. uważano nowotwory za dość proste schorzenie. Kiedy nastąpił przełom w rozumieniu podłoża tej choroby?
Było ich kilka. Do bardzo ważnej zmiany doszło wówczas, gdy udało się udowodnić w laboratorium, że rak nie jest prostą degeneracją tkanek ciała, ale następuje w wyniku działania jakichś czynników.