Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Segregacja prasowa

Jak oceniać dorobek naukowców

Naukowcy nie godzą się na biurokratyzm urzędniczej oceny i protestują przeciwko biurokratyzacji nauki. Naukowcy nie godzą się na biurokratyzm urzędniczej oceny i protestują przeciwko biurokratyzacji nauki. Galina Peshkowa / Smarterpix/PantherMedia
Jak oceniać dorobek pracowników nauki? Czy ich podstawą powinna być liczba publikacji w fachowych periodykach i rezonans, który wywołują w naukowym świecie? Jeśli nawet przyjąć to kryterium, to dlaczego mają się liczyć tylko czasopisma z tzw. listy filadelfijskiej?
Na liście filadelfijskiej jest 8336 tytułów czasopism, w tym z Polski 126.materiały prasowe Na liście filadelfijskiej jest 8336 tytułów czasopism, w tym z Polski 126.

Nie wiadomo, kto wymyślił pojęcie listy filadelfijskiej, ale podobnie jak fasolka po bretońsku, jest ono znane jedynie w Polsce. Nie znają go nawet twórcy tej listy – agencja Thomson Reuters z Filadelfii (dawniej: Instytut Informacji Naukowej, ang. ISI). Lista filadelfijska obejmuje czasopisma naukowe, w których publikowanie jest podstawą oceny dorobku uczonych. Obecność na niej jest ambicją każdego polskiego periodyku naukowego, a publikowanie na łamach pism z tej listy stało się niemal obowiązkiem każdego polskiego naukowca.

Na pomysł indeksowania pism naukowych wpadł filadelfijski Instytut Informacji Naukowej. Amerykanie wybrali najlepsze swoje pisma, dodali do tego najlepsze z całego świata i nazwali to Listą Mistrzowską – Master Journal List. Ocena tych czasopism polega na komputerowej analizie cytowań (spisu literatury). Jak napisał do mnie kiedyś jeden z edytorów ISI: „My nie oceniamy jakości naukowej pisma, ale jego znaczenie dla międzynarodowej społeczności naukowej – kto was cytuje i kogo wy cytujecie”. Thomson analizuje cytowania i raz do roku publikuje JCR – Journal Citation Report, a w nim Impact Factor – stosunek liczby cytowań do liczby publikacji. Ostatnio wykreowany został nowy produkt: h-index (w Polsce nazywany indeksem Hirscha), który w dość skomplikowany sposób obrazuje cytowania autorów.

Któż nie chciałby być na Liście Mistrzowskiej? Instytut przeprowadza więc bardzo surową ocenę kandydatów do listy z całego świata i od czasu do czasu przyjmuje nowych – kryteria tego doboru są niezupełnie jasne, ale Instytut twierdzi, że jest jednostką niezależną (niektórzy twierdzą, że niekontrolowaną). Jak ekskluzywny jest to klub, może świadczyć fakt, że pisma techniczne z Polski na tej liście można policzyć na palcach jednej ręki.

Polityka 23.2013 (2910) z dnia 04.06.2013; Nauka; s. 67
Oryginalny tytuł tekstu: "Segregacja prasowa"
Reklama