W maju 2013 r. niemiecki tygodnik opublikował artykuł Franka Thadeusza „Der Blutwahn” (Szaleństwo krwi), będący streszczeniem tez książki Myriam Spörri „Reines und gemischtes Blut: Zur Kulturgeschichte der Blutgruppenforschung, 1900–1933” (Czysta i mieszana krew: Kulturowa historia badań nad grupami krwi 1900–1933). „Der Spiegel” zwrócił uwagę na tę pozycję, bo jest ona wyjątkowo sensacyjna – według historyczki z Universität Zürich, badania nad grupami krwi prowadzone przez żydowskich naukowców podbudowały szerzoną przez nazistów ideę czystości krwi, przy czym głównym winowajcą był Ludwik Hirszfeld, którego „działalność i poglądy przesiąknięte były eugeniką”.
Artykuł w „Spieglu” oburzył polskich badaczy, dla których Hirszfeld to nie tylko wielki uczony godny Nobla (w 1950 r. był nominowany do tej nagrody m.in. za wyjaśnienie zjawiska konfliktu serologicznego między matką a płodem), ale i ciężko doświadczony przez życie człowiek, który przeżył pobyt w warszawskim getcie. Najpierw naukowcy z wrocławskiego Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN im. Ludwika Hirszfelda wytknęli autorowi tekstu błędy merytoryczne, zamieszczając wpis pod angielską wersją artykułu na stronie internetowej „Spiegla”. Potem Prezydium Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich i PAN wydało oświadczenie, w którym domagano się sprostowania, a nawet odwołano się do emocji, pisząc, że „artykuł nie służy niemiecko-polskiemu pojednaniu”. Nie odniosło to jednak żadnego skutku. – Uważam, że powinniśmy raczej wypunktować merytoryczne niedorzeczności i to nie tyle artykułu, ile rzekomo naukowej publikacji – mówi biochemik prof.