W internecie są dwie takie strony. Jedna należy do Zakładu Rehabilitacji w Urazach i Chorobach Kręgosłupa Akson we Wrocławiu, gdzie czekają na zgłoszenia o przecięciu kręgosłupa w Polsce. Dr Paweł Tabakow, prof. Włodzimierz Jarmundowicz i doc. Bogdan Jarosław Czapiga z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu są gotowi do pracy. Druga strona należy do Nicholls Spinal Injury Foundation w Londynie – tu czekają na zgłoszenie o urazie skądkolwiek, z każdego miejsca świata.
Taki uraz zdarza się rzadko. Jeśli człowiek skacze do wody głową w dół i łamie sobie kręgosłup, okolice urazu są zmiażdżone. Przy przecięciu tego nie ma. Brzegi są równe, niezdeformowane. Zespół neurochirurgów czeka więc na choćby jeden taki przypadek. Jeśli zdarzą się dwa–trzy i zostaną zoperowane z sukcesem, można będzie myśleć o stworzeniu we Wrocławiu międzynarodowego centrum leczenia urazów kręgosłupa, o którym do niedawna nikomu nawet nie świtało w głowie. Człowiek siadał na wózek, jeśli w ogóle był w stanie samodzielnie siedzieć. Bez żadnej nadziei, do końca życia. Nieuleczalnie.
1.
Jest 1969 r. Geoffrey Raisman w Instytucie Neurologii w Londynie obserwuje pod mikroskopem elektronowym komórki nerwowe i ich połączenia – synapsy.
Włodzimierz Jarmundowicz w rok później kończy z wyróżnieniem studia w Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Jeszcze wcześniej mieszka w Rawie Mazowieckiej. Jego ojciec pracuje w miejscowym wydziale zdrowia. Włodzimierz myśli o politechnice, ale ojciec mówi: sądzę, że mógłbyś być dobrym lekarzem. Ojciec jest przedwojennym wojskowym, chce, żeby syn był lekarzem wojskowym. W klasie maturalnej Włodzimierz postanawia, że pójdzie na medycynę.
Na piątym roku studiów w WAM w Łodzi neurochirurgia wykładana jest jako osobny przedmiot.