Warto oderwać się na chwilę od ekranu smartfona lub tabletu, by sięgnąć po książkę „Cyberchoroby. Jak cyfrowe życie rujnuje nasze zdrowie” (po polsku wydane w przekładzie Małgorzaty Guzowskiej przez Dobrą Literaturę). Autor Manfred Spitzer dał się poznać polskim czytelnikom z „Cyfrowej demencji”, światowego bestsellera. Lektura tamtego opracowania podpowiada, by do tekstu „Cyberchorób” podejść z krytyczną uwagą. Niemiecki uczony łączy bowiem role popularyzatora i misjonarza. Celem misji jest uratowanie współczesnej cywilizacji zagrożonej ekspansją cyfrowych technologii.
Spitzer analizuje i przytacza setki opracowań naukowych z całego świata pokazujących, co cyfryzacja i mediatyzacja życia czyni z ludźmi. I tak wystawieni od dziecka na kontakt z cyfrowymi treściami tracimy zdolność koncentracji i lektury z uwagą dłuższych tekstów. To odbija się na rozwoju umysłowym, a jeśli proceder trwa od niemowlęctwa i tablet zastępuje rodzica podczas lektury książeczek, wówczas cierpi nie tylko intelekt, ale i empatia, co przekłada się na pogorszenie zdolności tworzenia więzi międzyludzkich.
Osłabienie umysłu
Klawiatura zastępująca coraz częściej pióro (w wielu systemach edukacyjnych zrezygnowano już z uczenia dzieci pisma odręcznego) prowadzi nie tylko do zaniku sztuki kaligrafii, lecz do osłabienia różnych funkcji umysłowych, na których rozwój ma wpływ koordynacja ruchu ręki. Litania cyfrowych plag jest długa: bezsenność, kompulsywne korzystanie z nieodstępnego gadżetu prowadzące nierzadko do uzależnień, a dalej konsekwencje: otyłość i depresja.
Do tego wszystkiego marnowanie olbrzymich środków na cyfryzację edukacji i wprowadzanie na siłę komputerów do szkół, mimo licznych badań pokazujących, że ich skutek edukacyjny jest znikomy lub wręcz negatywny.