Wynaleziono skuteczną metodę męskiej antykoncepcji. Czy panowie ruszyliby po nią do aptek?
Zawsze znajdą się na świecie naukowcy od spraw beznadziejnych, którzy wbrew przeciwnościom natury, gotowi na porażki, będą stale mierzyć się z wyzwaniami. Zbiorą wokół siebie grono entuzjastów, stworzą plan badań klinicznych, znajdą ochotników i nie spoczną, póki wszystko nie pójdzie jak z płatka – ich eksperyment się uda, a oni być może otrzymają kiedyś Nobla.
Czy na to najwyższe wyróżnienie w świecie nauki mogą liczyć uczeni, którzy na łamach periodyku „Journal of Clinical Endocrinology&Metabolism” poinformowali właśnie o pierwszej udanej metodzie antykoncepcyjnej dla mężczyzn?
Kto wie, bo choć temat nie wydaje się z pozoru istotny dla ludzi dotkniętych poważnymi chorobami, którzy w rozwoju medycyny upatrują dla siebie nadzieję, wszystkie dotychczasowe próby odwracalnego uśpienia plemników okazywały się chybione. Akurat w tej dziedzinie panował przez lata beznadziejny zastój, jedynie potęgujący głód (czy tylko mediów?) w końcu udanego odkrycia.
I oto stało się: 270 zdrowym mężczyznom w wieku 18–45 lat, żyjącym w monogamicznych związkach, o wysokich parametrach nasienia, podano dwukrotnie w odstępie 8 tygodni hormonalny zastrzyk progesteronu i pewnej formy testosteronu. Kiedy liczba plemników spadła do zaledwie miliona, powtórzono procedurę, a następnie na rok ją wstrzymano, by przekonać się, czy nasienie wróci do dawnej jakości (chodzi o to, by męska antykoncepcja, podobnie jak u kobiet, mogła być odwracalna). Wynik eksperymentu ucieszył autorów badania, gdyż szczepionka okazała się skuteczna na poziomie 96 proc.
Nie oznacza to wcale, że metoda szybko zyska zwolenników i zostanie upowszechniona.