Nauka

Nadajniki emocji

Zawrotna kariera bikona

Zastosowanie bikonów przeobraża muzeum, dworzec lotniczy, czy galerię handlową w interaktywną przestrzeń. Zastosowanie bikonów przeobraża muzeum, dworzec lotniczy, czy galerię handlową w interaktywną przestrzeń. materiały prasowe
Dzięki nim przemówiły obrazy w muzeach, a do zakupów zachęcają same buty. W lotniskowych labiryntach służą za nić Ariadny. Bikony.
Bikony zastąpią opasłe katalogi i przewodniki. Już zastępują.materiały prasowe Bikony zastąpią opasłe katalogi i przewodniki. Już zastępują.

Bikony to małe nadajniki wykorzystujące technologię Bluetooth, których sygnał odbierają aplikacje na smartfonie. W kwietniu 2016 r. działało ich ok. 5 mln. Pod koniec tego roku liczba ta wzrośnie do 8 mln, zaś za cztery lata – aż 400 mln. Skojarzenia są naturalne: nadajniki informują smartfony o sobie poprzez fale radiowe (Bluetooth Low Energy – BLE), tak jak latarnie morskie (ang. beacons) wskazują swoją pozycję sygnałami świetlnymi. W samych nadajnikach znajduje się tylko płytka mikroprocesorowa i bateria, która działa dwa lata. Bikon może wyglądać jak drobny kamień, pudełko albo jak karta kredytowa. Kosztuje kilkadziesiąt złotych w zależności od przypisanych doń funkcji.

Bikon nie pobiera żadnych danych z urządzenia, wyłącznie nadaje. Za jego pośrednictwem świat realny, fizyczny, odzyskuje wigor w kontakcie ze światem wirtualnym. To nowa ikona współczesnej cywilizacji – internet rzeczy w kolejnym swoim wcieleniu (ang. Internet of Things, IoT).

Boom zapoczątkował Apple trzy lata temu, tworząc protokół transmisji danych iBeacon. Wśród pierwszych firm, które zabrały się za produkcję wykorzystujących go urządzeń, były trzy polskie start-upy: Estimote, Ifinity i Kontakt.io. Gdy Google wprowadził w 2015 r. otwarty standard dla tych nadajników – Eddystone, świat ogarnął już prawdziwy szał. Chyba po raz pierwszy w historii we wdrożeniu nowej technologii prym wiodą instytucje kultury na równi ze sklepami, zaś jej dostawcami są rodzime przedsiębiorstwa, które działają z globalnym rozmachem.

Mówił dziad do obrazu

Ów przysłowiowy dziad mógłby być przyjemnie zaskoczony w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK, jeśli pobrałby stosowną aplikację na smartfon z uruchomionym Bluetooth. Gdy będzie oglądać obraz, na jego smartfonie wyświetlą się automatycznie informacje o artyście i jego dziele. „Wiesz, czego szukasz? Aplikacja doprowadzi cię do tej pracy” – tak muzeum zachęca do jej pobrania. To zasługa bikonów od Kontakt.io rozwieszonych w kilkudziesięciu miejscach w muzeum na krakowskim Zabłociu.

Zastosowanie bikonów przeobraża muzeum w interaktywną przestrzeń i w założeniach ma zastąpić opasłe katalogi. W Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku znajduje się 700 nadajników sprzęgniętych ze specjalną aplikacją Explore. Dzięki niej smartfon wysyła zwiedzającym dodatkowe informacje, np. wizualizuje ruch niedźwiedzia lub dinozaura. Wykorzystuje w tym celu mechanizm rozszerzonej rzeczywistości (ang. augumented reality), która nakłada na realny obraz dodatkowe treści. Jak dojść np. do błękitnego wieloryba? 100 m w prawo, potem 50 w lewo – zobaczymy na ekranie. Po wizycie można sprawdzić się w specjalnym teście wiedzy, a selfie z Theodore’em Rooseveltem, siedzącym na ławce, wysłać na Facebooka lub Instagram z komentarzem, że właśnie szykujesz się na własną „Noc w muzeum”.

Podobne usługi oferuje Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Aplikacja Wilanów Guide umożliwia wybór tematycznej ścieżki zwiedzania pałacu i ogrodów, sprawdzania swojej lokalizacji czy też obejrzenia zdjęć detali niektórych obiektów. Natomiast Muzeum Śląskie postawiło nacisk na dostęp do aktualności, informacje o bieżących wystawach, szczegóły dotyczące wybranych dzieł.

Taka interakcja jest w gruncie rzeczy transakcją wiązaną. Ludzie zanurzeni w otchłań sieci na nowo wracają do rzeczywistości, ponieważ doceniają materialną postać rzeczy, która chce im coś więcej o sobie powiedzieć. Ale należy też mieć na uwadze, że nie wszyscy potrafią być jednocześnie w dwóch światach. Trzeba czasami wybrać, co jest lepsze: niezakłócony przez inne bodźce bezpośredni kontakt ze sztuką czy też podporządkowanie się technologii?

Muzeum Rubensa w Antwerpii należało do pionierów bikonowej mody w 2014 r. Pomogła im krakowska firma Estimote, dostarczając odpowiednie nadajniki. Po kilkumiesięcznym okresie próbnym zrezygnowano jednakże z kontynuacji projektu. Wciąż ważniejsze są tam papierowe mapki i podręczne przewodniki. Ale to raczej wyjątek. W kontakcie ze sztuką jesteśmy już skazani na zachłannego pośrednika – ekran smartfona.

Doradzą i doprowadzą

Aplikacja klubu Gino Rossi, polskiego producenta butów, rozpozna, że właśnie wchodzisz do jednego z jego tradycyjnych salonów firmowych, w których zainstalowano bikony. Dzięki temu zobaczysz na swoim smartfonie aktualną ofertę. Możesz samodzielnie sprawdzić dostępność obuwia w poszukiwanym rozmiarze, dodawać produkty do ulubionych albo otrzymywać informacje o superofertach wprost na telefon. Oczywiście coś za coś. Firma pilnie gromadzi informacje, co cię zainteresowało, a co w końcu kupiłeś. Na tej podstawie modyfikuje swoje plany produkcyjne.

Klient internetowy Apple po wejściu do sklepu zostanie przywitany informacją, że jego zamówienie czeka na odbiór. Przy stoisku z gadżetami iPhone wyświetli monit o promocji. Gdy klient zeskanuje kod produktu, wyświetlą mu się dodatkowe informacje z zachętą zakupu poprzez iTunes.

FC Porto, słynny portugalski klub piłkarski, poszedł o krok dalej. Bikony zainstalował nie tylko na swoim Estádio do Dragão, ale również wokół i w każdym sklepie sprzedającym klubowe pamiątki. Zwiększyły się ich przychody, kibice zaś otrzymują dodatkowe prezenty, np. za wcześniejszy przyjazd na mecz. Zdarzyło się też, że na dzień przed ważnym meczem pucharowym odbywał się w mieście duży festiwal muzyczny. Kibicom wysłano komunikat: „Ciągle jesteś na koncercie? Czy nie sądzisz, że nadszedł czas, aby wrócić do domu i odpocząć? Jutro gramy mecz i potrzebujemy Twojej pomocy!”.

Generalnie w handlu detalicznym odkryto, że bikony znakomicie zwiększają i usprawniają sprzedaż, stąd też to właśnie w tej branży pojawia się najwięcej wdrożeń. – Bikony wykorzystywane są przez sieci handlowe m.in. do wysyłania spersonalizowanych ofert czy zaproszeń do programów lojalnościowych – tłumaczy Szymon Niemczura, założyciel i prezes zarządu Kontakt.io.

W ocenie amerykańskiej firmy public relations Walker Sands 67 proc. konsumentów uważa, że otrzymywanie powiadomień na urządzenia mobilne od sprzedawców i śledzenie przez nich ruchów klientów w sklepie może pozytywnie wpłynąć na doświadczenia zakupowe. Cenią sobie szczególnie możliwość otrzymania zniżek na określone towary (52 proc.), pozyskanie dodatkowych informacji i opinii o produktach (36 proc.) oraz dostęp do planów pokazujących rozmieszczenie poszczególnych produktów na terenie sklepu (30 proc.). Wszelako klient musi się zgodzić na udostępnienie danych o sobie. Jeśli nie zaznaczy odpowiedniej opcji w aplikacji mobilnej, wyjdą nici z marketingowej bliskości (ang. proximity marketing).

Również należy pamiętać, by nie zasypywać klientów samymi ofertami wyskakującymi na smartfonie jak filip z konopi. Po chwili wyłączą oni transmisję danych w telefonie i po krzyku… Lepiej, żeby nadajniki zachęcały do wyświetlenia dodatkowych informacji o produkcie lub udzielały wskazówek, jak poruszać się po sklepie, niż ordynarnie wołały „kup białą bluzkę, bo tanio!”.

Właściwie wszyscy dopiero się uczą, jak sensownie wykorzystać możliwości nowej technologii, by nie obrzydła użytkownikom smartfonów. Exterion Media, brytyjski gigant reklamy outdoorowej, zainstalował bikony w londyńskich autobusach w marcu 2016 r., by na bieżąco informowały pasażerów o przebytej trasie, ale również wywoływały reklamy kontekstowe, uwzględniające mijane miejsca. Podróż trwa średnio ok. 17 minut, podczas których użytkownik może zainteresować się ofertą. Okazało się, że użytkownicy aplikacji „Bus Times London” siedmiokrotnie częściej klikali w reklamy niż ktokolwiek inny. Dobrze przygotowana aplikacja mobilna uwzględniająca rozkłady jazdy 1400 tras autobusów z 20 tys. przystanków zachęciła pasażerów do zdjęcia blokad antyreklamowych ze swoich telefonów.

Usługi geolokalizacyjne pod dachem wydają się najbardziej obiecujące. Bikony poprowadzą najkrótszą drogą do właściwej bramki albo peronu. Tuż przed kontrolą automatycznie wyświetli się bilet. W gruncie rzeczy tak mogłyby działać bramki w metrze: skoro działa odpowiednia aplikacja biletowa, niech sama „uzgodni” bezproblemowe przejście z bikonem.

Według raportu „Airport IT Trends Survey 2016” międzynarodowego stowarzyszenia branży lotniczej SITA (fr. Société Internationale de Télécommunications Aéronautiques) w ciągu najbliższych 5 lat 74 proc. lotnisk zainwestuje w bikony do usprawnienia komunikacji z pasażerami i ich obsługi. Chodzi głównie o automatyzację odpraw, obieg bagażu oraz umiejętne dysponowanie personelem lotniskowym, by minimalizować kolejki. Jednocześnie otwiera się potencjał do pobudzenia sprzedaży w lotniskowych sklepach wolnocłowych, tworząc odpowiednie programy lojalnościowe.

Na tej fali cyfryzacji usług Lufthansa wprowadziła od marca 2016 r. na lotnisku w Monachium nadajniki, dzięki którym łatwiej teraz wykupić lub aktywować dostęp do salonu biznesowego lub zmienić rezerwację z ekonomicznej na business class. Poprzez aplikację można też śledzić, gdzie jest bagaż.

A gdy dolecimy na miejsce i wybierzemy jeden z hoteli w sieci Marriott lub Starwood Hotel, nie zdziwmy się, że smartfon posłuży do otwierania drzwi pokoju. Nikt nie zakłóci wypoczynku, ponieważ sprzątanie odbędzie się wyłącznie podczas nieobecności gościa. Skąd to będzie wiadomo? Smartfon zakomunikuje o tym hotelowej recepcji. Za te przyjemności zapłacimy informacjami o naszych zwyczajach i ścieżkach poruszania się po hotelu, podobno ułatwiającymi menedżerom zarządzanie.

Dolina bikonowa

Popyt na bikony rośnie w szalonym tempie, wkrótce na każdym rogu będą czekały na nas nadajniki działające w oparciu o technologię BLE. To pochodna rozwoju całego internetu rzeczy, który według Cisco już w 2018 r. wytworzy ponad 400 zettabajtów danych (1 zettabajt odpowiada 152 mln lat obrazu wideo w wysokiej rozdzielczości). Dwa lata później na świecie będzie 50 mld urządzeń z własnym, unikalnym adresem IP, podpiętych do sieci i sterowanych smartfonem, phabletem lub tabletem.

Cieszy, że polskie firmy skutecznie uczestniczą w tym wyścigu. Wystarczyły trzy lata, by Kontakt.io lub Estimote stały się globalnymi graczami, z siedzibami także w Londynie, Nowym Jorku, Guadalajarze, San Francisco i Pekinie. Ich produkty brane są pod uwagę właściwie przy każdym wdrożeniu. Tym razem nie spóźniliśmy się na rewolucję.

Polityka 49.2016 (3088) z dnia 29.11.2016; Nauka; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Nadajniki emocji"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną