Przez ostatnie trzy lata zimy praktycznie nie było, i to właściwie w całej Europie. Bardzo rzadko zdarzał się mróz, a śnieg padał tylko okazjonalnie. W górach – jeśli nie były to lodowce alpejskie – były kłopoty z jeżdżeniem na nartach.
Czy powodem jest ocieplenie klimatu czy jakieś inne zjawiska?
Co odpowiada za brak śniegu zimą?
W najprostszym wyjaśnieniu za sprawcę tego fenomenu należy uznać morze, a dokładniej – wywołane ociepleniem ogólnoświatowym nadmierne topnienie lodów arktycznych latem. Są to lody z wodą słodką. Topniejąc, przyczyniają się do pociemnienia mórz i oceanów i powodują, że zostają one mocniej nagrzane Słońcem. Poza tym brak lub znaczne uszczuplenie pokrywy lodowej sprawia, że ciepło z wód arktycznych nie ma bariery i intensywniej przedostaje się do atmosfery. W strefie arktycznej zdecydowanie robi się cieplej, o czym doskonale już od lat wiedzą białe niedźwiedzie.
Gdy jednak przychodzi zima, ten mechanizm działa szczególnie na Europę. Normalnie zimą tworzą się duże różnice ciśnień między chłodnymi obszarami arktycznymi i położonymi na niższych szerokościach obszarami cieplejszymi – np. wysokiego ciśnienia w okolicach Azorów i niskiego z okolic Islandii. Jeśli różnice te są istotne, powstają silne wiatry pchające z zachodu i z północy nad Europę wilgotne i ciepłe masy powietrza – wówczas zimy stają się łagodne.
Powodem może tez być niska aktywność wulkaniczna. Mało erupcji wulkanów oznacza, że ich pyły nie zasłaniają promieniowania słonecznego i może ono skutecznie podgrzewać atmosferę. Wówczas zimy zwykle są cieplejsze. I odwrotnie, tzw. Mała Epoka Lodowa, która ogarnęła Europę na pięć wieków, między końcem XIII a początkiem XVIII w.