Wątpliwością przed laty podzielił się Andrzej Duda, jeszcze jako poseł. W kwietniu 2013 r. napisał na Twitterze: „Jak sobie pomyślę że płacimy za »globalne ocieplenie« i popatrzę za okno to mnie trafia szlag:/”. Z krótkiego wpisu wynika, że obecny prezydent Rzeczpospolitej na kwestie globalnego ocieplenia patrzył sceptycznie (inaczej nie użyłby cudzysłowu), a sytuacja za oknem, czyli aktualna pogoda, wątpliwości te tylko miała uzasadniać.
Trop całkiem niezły, bo rzeczywiście to, co dzieje się z pogodą, bezpośrednio wiąże się z warunkami klimatycznymi, jednak nie na prostej zasadzie: skoro klimat w wymiarze globalnym się ociepla, to wszędzie na świecie powinno być cieplej. Różnicę między pogodą a klimatem wyjaśnia klimatolog prof. Maciej Sadowski: „Przyjmujemy, że pogoda to zjawiska atmosferyczne obejmujące okres jednego niżu, a więc około pięciu dni. Gdy sięgamy poza ten horyzont, zaczynamy mówić o zjawiskach klimatycznych”. („Niezbędnik Inteligenta” 9/13). Tę podręcznikową wiedzę uzupełnić jeszcze należy uwagą, że klimat w Polsce mamy umiarkowany ciepły, przejściowy.
Śnieg w maju
Te właśnie cechy naszego klimatu, zawieszonego między klimatem morskim i kontynentalnym, mają wyraz w dużej zmienności pogody, która potrafi zaskakiwać nie tylko gwałtownością burz latem, lecz także niespodziewanymi chłodami/upałami w maju. Gdy więc 9 maja br. serwisy doniosły, że w Giżycku spadł śnieg i ochłodziło się do temperatury poniżej zera, zamiast dziwić się, powinniśmy przyznać rację Elżbiecie Bieńkowskiej, która z refleksem komentowała przy innej okazji: „sorry, taki mamy klimat”. A na pocieszenie dodać, że bywało gorzej, jeśli przyjrzeć się uśrednionym temperaturom.