Każdy polski eksprzedszkolak ma głęboko zakodowany sentyment do biedronek. W końcu sympatyczny chrząszcz był nie tylko bohaterem piosenek, ale również zwiastunem pięknej pogody oraz najbardziej poszukiwanym owadem na placu zabaw.
Dziś obok dobrze znanej i lubianej siedmiokropki w Polsce pojawiła się również jej kuzynka, biedronka azjatycka (Harmonia axyridis). Jest mniej więcej tej samej wielkości, co nasza rodzima biedronka, jednak jej pokrywa może mieć kolor od żółtego, przez pomarańczowy i czerwony aż do czerni. I mimo że występuje u nas w kraju już od dobrych kilkunastu lat, to dopiero niedawno jej obecność zaczęła wywoływać pewien niepokój.
Dzieje się tak ze względu na sposób, w jaki biedronka azjatycka zimuje. W przeciwieństwie do naszych rodzimych chrząszczy wybiera siedliska bliskie naszym domom i chętnie przesypia zimę w towarzystwie innych przedstawicieli swojego gatunku. W efekcie wielu osobom udało się „przyłapać” grupy kilkunastu (a w skrajnych przypadkach nawet kilkudziesięciu) biedronek azjatyckich w dość niespodziewanych miejscach. Okna, framugi, piwnice, balkony.
Pierwszą reakcją na spotkanie z nimi jest zazwyczaj strach. Jednak, jak przekonuje dr hab. Mariusz Lewandowski z Samodzielnego Zakładu Entymologii Stosowanej na SGGW, nie taka biedronka straszna, jak ją malują.
Czy biedronka azjatycka jest gatunkiem inwazyjnym?
Naturalnym środowiskiem biedronki azjatyckiej jest wschodnia i środkowa Azja, od Ałtaju po wybrzeża Oceanu Spokojnego, i od południowej Syberii do południowych Chin. Do Europy oraz Ameryki przywędrowała dzięki człowiekowi, który sprowadził ją do szklarni, aby tam zjadała zagrażające