Polska wśród krajów Unii Europejskiej zajmuje pod względem stanu innowacyjności regularnie trzecie–czwarte miejsce… od końca. Dlaczego? Oto lista siedmiu grzechów głównych polskiej innowacyjności:
1.
Sektor badań i rozwoju (B+R), obejmujący uczelnie, instytuty Polskiej Akademii Nauk i pozostałe instytuty badawcze, jest nadal w zdecydowanej większości państwowy, a więc w pełni zależny od finansów publicznych;
2.
Prawie 80 proc. polskiego potencjału B+R, mierzonego liczbą pracowników naukowo-badawczych, tkwi w tym sektorze. Oznacza to, że ok. 80 proc. „produkcji naukowej” powstaje poza przedsiębiorstwami – odwrotnie niż w krajach wysoko rozwiniętych;
3.
Tymczasem blisko 80 proc. polskich innowacji jest oparte na własnych pomysłach i rozwiązaniach powstałych w przedsiębiorstwach. Polskie firmy za mało korzystają z osiągnięć jednostek naukowych i m.in. dlatego nasze innowacje techniczne reprezentują relatywnie niski poziom nowoczesności;
4.
Ok. 60 proc. nakładów finansowych na badania i rozwój pochodzi z kasy publicznej (budżet państwa plus fundusze unijne), przedsiębiorstwa partycypują zaś w nieco ponad 1/3 – też odwrotnie niż w krajach wysoko rozwiniętych. Nie znaczy to, oczywiście, że należy obniżać nakłady publiczne na B+R, wręcz odwrotnie: jeśli mamy osiągnąć wymarzoną średnią unijną, powinny one szybko rosnąć, przy czym nakłady prywatne (przedsiębiorców) powinny rosnąć jeszcze szybciej. Publiczne wydatki winny być „holownikiem” prywatnych inwestycji w B+R;
5.
Również odwrotnie niż w krajach wysoko rozwiniętych, udział nakładów na badania podstawowe jest u nas wyższy niż na badania stosowane. Tymczasem te ostatnie znajdują się „bliżej rynku” niż te pierwsze.