Nauka

W innowacjach po staremu

Innowacyjność, czyli co?

Innowacja, zwłaszcza techniczna, jest zjawiskiem, które otrzymuje wsparcie publiczne we wszystkich cywilizowanych krajach. Innowacja, zwłaszcza techniczna, jest zjawiskiem, które otrzymuje wsparcie publiczne we wszystkich cywilizowanych krajach. Henrik Sorensen / Getty Images
Innowacja – termin ostatnio niezwykle modny – ma być remedium na wszystkie polskie bolączki ekonomiczne. To pojęcie jest zdecydowanie nadużywane i często źle interpretowane.
Jeffrey Sachs zaleca: „musicie w najbliższej dekadzie osiągnąć poziom nakładów na B+R w okolicach dwóch, a najlepiej dwóch i pół procent PKB”.Nicholas Roberts/Forum Jeffrey Sachs zaleca: „musicie w najbliższej dekadzie osiągnąć poziom nakładów na B+R w okolicach dwóch, a najlepiej dwóch i pół procent PKB”.

Polska wśród krajów Unii Europejskiej zajmuje pod względem stanu innowacyjności regularnie trzecie–czwarte miejsce… od końca. Dlaczego? Oto lista siedmiu grzechów głównych polskiej innowacyjności:

1.

Sektor badań i rozwoju (B+R), obejmujący uczelnie, instytuty Polskiej Akademii Nauk i pozostałe instytuty badawcze, jest nadal w zdecydowanej większości państwowy, a więc w pełni zależny od finansów publicznych;

2.

Prawie 80 proc. polskiego potencjału B+R, mierzonego liczbą pracowników naukowo-badawczych, tkwi w tym sektorze. Oznacza to, że ok. 80 proc. „produkcji naukowej” powstaje poza przedsiębiorstwami – odwrotnie niż w krajach wysoko rozwiniętych;

3.

Tymczasem blisko 80 proc. polskich innowacji jest oparte na własnych pomysłach i rozwiązaniach powstałych w przedsiębiorstwach. Polskie firmy za mało korzystają z osiągnięć jednostek naukowych i m.in. dlatego nasze innowacje techniczne reprezentują relatywnie niski poziom nowoczesności;

4.

Ok. 60 proc. nakładów finansowych na badania i rozwój pochodzi z kasy publicznej (budżet państwa plus fundusze unijne), przedsiębiorstwa partycypują zaś w nieco ponad 1/3 – też odwrotnie niż w krajach wysoko rozwiniętych. Nie znaczy to, oczywiście, że należy obniżać nakłady publiczne na B+R, wręcz odwrotnie: jeśli mamy osiągnąć wymarzoną średnią unijną, powinny one szybko rosnąć, przy czym nakłady prywatne (przedsiębiorców) powinny rosnąć jeszcze szybciej. Publiczne wydatki winny być „holownikiem” prywatnych inwestycji w B+R;

5.

Również odwrotnie niż w krajach wysoko rozwiniętych, udział nakładów na badania podstawowe jest u nas wyższy niż na badania stosowane. Tymczasem te ostatnie znajdują się „bliżej rynku” niż te pierwsze.

Polityka 4.2018 (3145) z dnia 23.01.2018; Nauka; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "W innowacjach po staremu"
Reklama