Lampart amurski (Panthera pardus orientalis) żyje dziko tylko w dalekowschodniej Azji, w miejscu, w którym granicę między Rosją a Chinami wyznacza rzeka Amur. Po stronie rosyjskiej jest to Kraj Przymorski, po chińskiej prowincja Jilin. Do niedawna szacowano, że lamparty amurskie niemal wyginęły, ponieważ w niewoli, głównie w ogrodach zoologicznych, żyje ich ok. 200, natomiast na wolności – przede wszystkim w rosyjskim Parku Narodowym „Ziemia Leoparda” – tylko od 20 do 50 osobników. Tak mała liczba dziko żyjących kotów praktycznie uniemożliwia im dalsze przetrwanie w warunkach naturalnych. To duży kot, który potrafi osiągnąć wagę do 50–60 kg. Typowy kotowaty – samotnik, nocny marek i wieczny łowca. Rzeczywiście, wyjątkowo urodziwy.
Zobacz także: Poczet wymarłych
Fotopułapki z dobrą wiadomością
Teraz jednak naukowcy z Chin, Rosji i USA opublikowali w czasopiśmie „Conservation Letters” raport, z którego wynika, że lampartów znad Amuru na wolności jest odrobinę więcej, a mianowicie 84. Ten wynik dało się ustalić przy pomocy sieci fotopułapek, które automatycznie fotografują każde przemieszczające się przed nimi zwierzę. W przypadku lampartów można takie zdjęcia analizować bardzo dokładnie i określać konkretne osobniki, ponieważ zwierzęta te mają na swoich futrach unikalne wzory, które stanowią niejako ich linie papilarne. Da się w związku z tym dość łatwo policzyć, ile kotów zostało sfotografowanych, i sprawdzić, czy są to różne osobniki. Z obliczeń i porównań wynika, że lampartów jest ponad 80.
Czytaj również: Strażnik parku narodowego – śmiertelnie niebezpieczna profesja
Poprzednie wyliczenia nie były zbyt dokładne, bo bazowały głównie na analizie śladów lamparcich łap na śniegu. Tu da się również do pewnego stopnia określić, czy dwa ślady należą do różnych osobników, czy tego samego, jednak te badania są obarczone o wiele większym ryzykiem błędu niż w przypadku analizy wzorów na futrze.
Lamparty na wolności – czy „nieco więcej” to wystarczająco?
Czyli mamy właściwe dobrą wiadomość dla lamparta amurskiego. Tych wspaniałych zwierząt jest nieco więcej, niż wcześniej sądzono. Przy okazji wyszło na jaw, że aż jedna trzecia fotografowanych zwierząt stale przemieszcza się z Rosji do Chin i z powrotem. A także że lamparty ostatnio na nowo zasiedliły stare, opuszczone niegdyś siedliska w Chinach, za to opuściły niektóre z dotychczasowych siedlisk w Rosji.
Czytaj także: Największy kot świata jest na granicy wyginięcia
Dlaczego lamparty amurskie są tak krytycznie zagrożonym gatunkiem?
Lamparty amurskie nie mają szczęścia, i to z kilku względów. Po pierwsze, niemal doszczętne wytrzebienie przez ludzi, jakiemu zostały poddane te koty, jest spowodowane ich wyjątkową urodą. Szacuje się, że na czarnym kłusowniczym rynku jeden lampart jest wart ponad 50 tys. dol. Najcenniejsze jest jego futro, a także niektóre organy wewnętrzne wykorzystywane przez chińską tradycyjną medycynę do sporządzania rozmaitych, ponoć leczniczych mikstur. Po drugie, koty te zawsze żyły na dość ograniczonym terytorium, w związku z tym wszelkie jego zmiany środowiskowe, typu wylesianie czy budowa dróg, wpływały na nie szczególnie silnie. Wreszcie ograniczone terytorium i mała liczebność przyczyniły się też do genetycznego osłabienia gatunku.
Czytaj także: Krowy będą wkrótce największymi ssakami na ziemi? To bardzo prawdopodobne
Czy lampart amurski przetrwa?
Ocena, czy lampart amurski przetrwa, jest dziś niezwykle trudna. Szanse na to, że przetrwa i się odrodzi, nie są duże. Gatunek jest krytycznie zagrożony, chociaż wiele organizacji i wielu uczonych stara się mu pomóc. Na razie wiemy tylko, że tych przepięknych kotów jest nieco więcej, niż dotąd sądzono.
Zobacz także: Panda wielka nie jest już zagrożona wyginięciem. O których gatunkach można powiedzieć to samo?