Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Nauka i rolnictwo przegrały w Trybunale Europejskim

Pola rzepaku widziane z lotu ptaka Pola rzepaku widziane z lotu ptaka adege / Pixabay
TSUE – mimo rekomendacji rzecznika – orzekł, że organizmy uzyskane w drodze mutagenezy stanowią GMO. Skazał tym samym Europę na pozostanie w rolniczym skansenie.

W środę 25 lipca Trybunał Sprawiedliwości UE ogłosił wyroki w kilku sprawach. Z naszego punktu widzenia najbardziej interesująca była oczywiście odpowiedź na pytanie irlandzkiej sędzi, czy powinna zgodzić się na ekstradycję do Polski jej obywatela ściganego europejskim nakazem aresztowania (w związku z podejrzeniami o handel narkotykami), skoro niezależność polskich sądów stoi pod wielkim znakiem zapytania. I o tym wyroku mówiły media. Tymczasem 25 lipca zapadło także inne bardzo ważne rozstrzygnięcie, tyle że dotyczące zupełnie innej sfery: rolniczej biotechnologii.

Od czarnego piaru organizacji anty-GMO do dyrektywy 2001/18/WE z 2001 r.

Postaram się przystępnie wyjaśnić zawiłości prawnicze całej tej sytuacji, której skutki prędzej czy później odczuje każdy z nas. W tym celu musimy cofnąć się do przełomu XX i XXI w. To czas, kiedy społeczne lęki przed roślinami uzyskanymi za pomocą narzędzi inżynierii genetycznej (słynne GMO, czyli genetycznie zmodyfikowane organizmy) osiągnęły swój szczyt, a organizacje anty-GMO, na czele z Greenpeace, rozpętały bardzo skuteczną kampanię czarnego piaru. Pod ich wpływem europejscy politycy uchwalili prawo mające de facto zatrzymać rozwój biotechnologii rolniczej opartej na inżynierii genetycznej. Jednym z jego głównych elementów jest dyrektywa z 2001 r. (2001/18/WE) „w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów zmodyfikowanych genetycznie”. To w niej postanowiono tak zdefiniować pojęcie „genetycznie zmodyfikowany organizm”, by przede wszystkim obejmowało ono odmiany roślin, których nowe cechy uzyskano właśnie dzięki zastosowaniu narzędzi inżynierii genetycznej – np.

Reklama