Donald Trump uczynił, jak zapowiadał – EPA (Agencja Ochrony Środowiska) ogłosiła we wtorek 21 sierpnia propozycję dokumentu Affordable Clean Energy, nowych regulacji dotyczących kontroli emisji z elektrowni, które de facto znoszą ostre prośrodowiskowe normy wprowadzone w czasach prezydentury Baracka Obamy pod nazwą Clean Power Plan.
Czytaj także: Naomi Klein o tym, jak uratować świat przed katastrofą
Tragiczne skutki zmian Trumpa w sprawie klimatu
Elektrownie konwencjonalne będą mogły w zasadzie bezkarnie spalać węgiel, wypuszczając w powietrze nie tylko dwutlenek węgla, ale także substancje toksyczne, co oznacza nawet większy regres niż jedynie powrót do czasów sprzed Clean Power Plan.
EPA w oświadczeniu prasowym deklaruje, że będzie inaczej, bo efektywnej kontroli emisji zarówno gazów cieplarnianych, jak i substancji toksycznych posłużą inne, już obowiązujące lub wprowadzane na poziomie stanowym regulacje. Tyle że w ocenie technicznej skutków nowych regulacji eksperci wskazują cenę zmian – 1400 osób rocznie będzie umierać przedwcześnie na skutek zwiększenia stężenia w powietrzu pyłów drobnych, o kilkanaście tysięcy rocznie wzrośnie liczba zachorowań na choroby układu oddechowego, efektem będą także dziesiątki tysięcy dni absencji szkolnej dzieci narażonych na zachorowania.
Trump wycofał USA z porozumienia paryskiego
To koszty najbardziej odczuwalne, bo analiza najmniej uwagi zwraca na główny powód regulacji spalania węgla – ochronę klimatu, by sprostać ustaleniom porozumienia paryskiego przyjętego podczas szczytu klimatycznego w Paryżu w 2015 r.