W przeciwieństwie do okularów, które pewien zakonnik z Pizy wymyślił w 1299 r. i które od tamtych czasów przetrwały w niemal niezmienionej formie, okulistyka zmienia się bardzo szybko. – Przełom za przełomem – mówi prof. Edward Wylęgała, kierujący Katedrą i Oddziałem Klinicznym Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. – Potrafimy już z niezwykłą precyzją badać tkanki oka. Dzięki zaawansowanej elektronicznie aparaturze optycznej widać np. cały przekrój siatkówki, którą można nawet zmierzyć. Zabiegi laserowe, które zastąpiły skalpel, pozwalają ograniczyć powstawanie patologicznych naczyń i przeprowadzać korekcję wzroku. Ultradźwiękami rozdrabniamy zaćmę.
Ćwierć wieku temu, kiedy prof. Wylęgała zaczynał pracę, aby chirurgicznie usunąć zmętniałą soczewkę, okulista musiał wykonać 12-milimetrowe cięcie. Teraz ma ono 1,8 mm, dzięki czemu pacjent po zabiegu nie musi leżeć plackiem przez pięć dni, tylko już po kilku godzinach wraca do domu. – Wsparcie technologiczne jest ogromne – podkreśla prof. Jacek Szaflik, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Okulistycznego. – Operacje coraz częściej wykonujemy w okularach 3D, z pominięciem mikroskopu. Taka technika daje wysokie parametry rozdzielczości, jasności i szybkości przetwarzania obrazu.
Już pojawienie się mikroskopu w okulistycznej sali operacyjnej było jak otwarcie drzwi do krainy czarów. Ale dopiero w okularach 3D chirurg czuje się jak w środku oka, co jest bardzo przydatne także w trakcie szkolenia. Od operatora ta nowa technologia wymaga jednak nowych umiejętności: musi nauczyć się koordynacji ruchu rąk z patrzeniem przed siebie w tych specjalnych okularach, do czego niektórzy lekarze nie są przyzwyczajeni. Tak jak cyfrowe nośniki dźwięku nie wyparły z użycia płyt analogowych, za sprawą aparatury 3D pewnie nie znikną więc z sal operacyjnych mikroskopy; zwłaszcza że widać już przez nie najgłębsze warstwy oka.