Wśród zmian zaproponowanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w nowelizacji ustawy o PAN największe zaniepokojenie wzbudza ograniczenie autonomii dyrektorów instytutów i nowe zasady audytu.
Zwolnienia dyrektorów przed końcem kadencji
Dotychczas prezes PAN mógł kontrolować jedynie jakość prac poszczególnych instytutów, czyli pilnować gospodarowania finansami czy rzetelności prac. Projekt ustawy wprowadza narzędzia do tego, aby władze Akademii – zależne od ministra – mogły ingerować również w treść prowadzonych badań. Takie rozwiązanie może prowadzić do niebezpiecznej sytuacji, w której instytuty zajmujące się tematami społecznie najbardziej wrażliwymi – jak np. studia nad Holokaustem, gender studies, krytyka postkolonialna czy studia nad mniejszościami – będą musiały dostosowywać swoje działania do oceny audytorów, wyznaczanych przez prezesa. W przypadku niewykonania przez dyrektora instytutu zaleceń narzuconych przez kontrolerów w świetle nowych wytycznych można go będzie zwolnić przed końcem kadencji.
Czytaj także: Dlaczego cofnięto dotację dla „Zagłady Żydów”? Za karę
Projekt ustawy jest reakcją resortu na raport NIK, który wykazał nieprawidłowości finansowe w działaniach niektórych instytutów. W tym samym raporcie jest mowa o zaniedbaniach również ze strony prezesa PAN, który z kolei widzi w tych regulacjach dużą szansę na poprawę sytuacji Akademii. „Muszę przyznać, że jestem zadowolony z tego, że to prezes PAN będzie sprawował nadzór nad instytutami, a nie np. minister nauki czy premier.