O niezależności badaczy od władzy – i ich zależności od finansów. Rozmowa z ministrem nauki Dariuszem Wieczorkiem.
Ten przykład dokumentuje, że Andrzej Duda po prostu nie rozumie swojej roli jako strażnika praworządności. Na szczęście pozostało niewiele ponad 300 dni pobytu tego niewłaściwego człowieka na niewłaściwym miejscu.
Ministerstwo Nauki planuje reformę Polskiej Akademii Nauk. Jej prezes mówi o orbanizacji i skoku na majątek. A dyrektorzy instytutów PAN krytykują ustawę, ale żądają poważnych zmian. Oto kolejne głosy w naszej dyskusji.
Im bardziej wzrasta biurokracja, tym więcej planowania i sprawozdawczości. I tym większe ryzyko uzależnienia badań naukowych od władz. Czy o to chodzi ministrom Wieczorkowi i Gduli?
System nauki i szkolnictwa wyższego pod rządami różnych partii ma pewne cechy wspólne. To brak zaufania, centralizacja i ręczne sterowanie. Ministerialny projekt zmian ustawy o Polskiej Akademii Nauk przejawia je wszystkie.
Konferencja będzie nie tylko okazją do refleksji specjalistów w zakresie etyki, nauk o komunikacji i naukoznawstwa, ale może owocować propozycjami rozwiązań użytecznych zarówno dla ludzi nauki, jak i mediów, a przez to dla ogółu społeczeństwa.
Nie będziemy się przejmować tym, że możemy się narazić którejś ze stron sporu politycznego – mówi prof. Marek Konarzewski, biolog i popularyzator nauki, wybrany właśnie na stanowisko prezesa Polskiej Akademii Nauk na lata 2023–26.
Rząd wprawdzie zapewnia, że jeśli ktoś straci na nowej podatkowej grandzie, to mu to zostanie oddane, ale korzystając ze starego dowcipu o PRL: jeśli partia mówi, że nie da, to nie, a gdy mówi, że da, to mówi.
Formalnie PAN jest najwyższym organem polskiej nauki i korzysta z daleko idącej autonomii. W ustroju, jaki funduje nam PiS, nie ma jednak miejsca na niezależne instytucje.
Mimo reformy szkolnictwa wyższego PAN udało się zachować pewną niezależność. Ale plany resortu mogą tę sytuację zmienić.