Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

(Nie)praworządność: studium konkretnego przypadku. Na co Duda czeka?

Andrzej Duda Andrzej Duda Przemysław Keler / Kancelaria Prezydenta RP
Ten przykład dokumentuje, że Andrzej Duda po prostu nie rozumie swojej roli jako strażnika praworządności. Na szczęście pozostało niewiele ponad 300 dni pobytu tego niewłaściwego człowieka na niewłaściwym miejscu.

Dyskusja o tym, czy sprzedaż wiz za pieniądze obywatelom niektórych państw Azji i Afryki dowodzi niepraworządności, jest nader ciekawa, ale szybko tonie w semantycznych dywagacjach typu: „to nie jest afera ani nawet aferka”, proponowanych przez p. Kaczyńskiego. Podobnie jak deliberacje, czy użycie nazwy „demokracja walcząca” przez p. Tuska oznacza, że proponuje on odejście od państwa prawa, mogą być rozpatrywane z punktu widzenia koncepcji modyfikatorów lingwistycznych, tj. przymiotników zmieniających znaczenie rzeczowników, przy których stoją, np. kontekst „fałszywe złoto” nie oznacza złota, ale zgoła co innego.

O ile jednak nie mamy wątpliwości, że przymiotnik „fałszywy” w większości przypadków jest modyfikatorem, o tyle analiza zwrotu „demokracja walcząca” wcale nie musi kończyć się wnioskiem, że to, do czego się odnosi, nie jest demokracją. Inaczej jest z konkretnymi przypadkami – na ogół nie budzą wątpliwości interpretacyjnych. Niżej rozważę taką kwestię. Nim do tego przejdę, krótko przedstawię historię pewnej instytucji polskiej, wobec której p. Duda zachował się niepraworządnie.

PAU. Coś się zacięło

W 1872 r. powstała Akademia Umiejętności w Krakowie, pierwsza tego typu polska instytucja. Jej nazwa nie zawierała słowa „Polska”. Władze austriackie prawdopodobnie nie miałyby nic przeciwko, bo Franciszek Józef I zdecydował się na daleko idącą liberalizację Imperium Habsburskiego (w 1904 r.

Reklama