Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Truciciele Mruczek i Reksio

Jak nasze zwierzęta niszczą środowisko

Do 2026 r. światowy rynek akcesoriów dla psów i kotów ma wzrosnąć do 22 mld dol., czyli mniej więcej do wysokości PKB Islandii. Do 2026 r. światowy rynek akcesoriów dla psów i kotów ma wzrosnąć do 22 mld dol., czyli mniej więcej do wysokości PKB Islandii. Vladimir Shtanko/Anadolu Agency / Getty Images
Gigantyczna emisja gazów cieplarnianych, degradujące środowisko kopalnie odkrywkowe i pasożyty, przez które chorują morskie ssaki. Domowe czworonogi zostawiają w środowisku wielkie odciski łap.
Starzejące się społeczeństwa Zachodu, cierpiące na samotność, inwestują coraz więcej w swoje czworonożne pociechy.Richard Jones/Sinopix/Rex Features Starzejące się społeczeństwa Zachodu, cierpiące na samotność, inwestują coraz więcej w swoje czworonożne pociechy.

Gdyby amerykańskie psy i koty założyły osobne państwo, zajęłoby ono piąte miejsce na świecie pod względem emisji gazów cieplarnianych wynikających z diety, tuż po Rosji, Chinach, USA i Brazylii. Wyliczyli to w 2017 r. naukowcy z University of California. Rok później podobne dane doszły z Japonii: tamtejsze psy i koty odpowiadają za emisję nawet 10,7 mln ton dwutlenku węgla, czyli więcej niż takie kraje jak Łotwa czy Kambodża.

My, Polacy, chętnie dzielimy życie z kotami i psami: tych pierwszych mamy jakieś 6 mln, a drugich aż 7,5 mln, co plasuje nas w europejskiej czołówce (na pierwszym miejscu są Niemcy). Pożytków duchowo-sercowych z posiadania Reksia czy Mruczka łatwo sklasyfikować się nie da, ale z badań wynika, że głębokie spojrzenia w oczy psa powodują u ludzi wydzielanie oksytocyny, hormonu miłości. Domowe czworonogi mogą też ukoić poczucie samotności, sprzyjają ruchowi fizycznemu, a dzieciom pomagają uniknąć alergii. Niestety obok wielu zalet te udomowione stworzenia mają pewną zasadniczą wadę: przyczyniają się do ocieplenia klimatu i niszczą środowisko naturalne.

Kłopot z kupą

W San Francisco psie odchody zajmują na wysypiskach już niemal tyle samo miejsca co zużyte pieluchy. Amerykańskie Reksie produkują około 10,6 mln ton nieczystości rocznie, czyli mniej więcej tyle ile waży 228 statków rozmiaru „Titanica”. Gdyby przełożyć to na warunki polskie, wyszłoby jakieś 0,9 mln ton (prawie 20 „Titaniców”). Spora część ląduje w plastikowych torebkach na odchody. Duże polskie miasta rozdają ich nawet po milion rocznie. To, że niektóre są biodegradowalne, wiele nie zmienia. Kiedy taka torebka kończy na zwykłym wysypisku przywalona innymi śmieciami, nie może się rozłożyć, bo do tego potrzeba tlenu. Zaczyna natomiast produkować metan, gaz cieplarniany o dwudziestopięciokrotnie silniejszym działaniu od dwutlenku węgla.

Polityka 24.2019 (3214) z dnia 11.06.2019; Nauka; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Truciciele Mruczek i Reksio"
Reklama