James Peebles studiował na Uniwersytecie Manitoba, a potem przeniósł się do Princeton University, gdzie pracuje do dziś. Na początku lat 60. wraz z Robertem Dicke zaproponował istnienie tzw. mikrofalowego promieniowania tła (zwanego też reliktowym), które jest pozostałością po Wielkim Wybuchu, epoce rekombinacji elektronów i protonów (ok. 400 tys. lat później). To promieniowanie termiczne o temperaturze nieco ponad 2,7 st. Kelvina, najstarsze, w skali wieku Wszechświata, którego rozkład możemy dzisiaj obserwować. Peebles rozpoczął poszukiwania jego śladów, ale ubiegli go Arno Penzias i Robert Willson, którzy testowali nowy rodzaj anteny do odbioru z Kosmosu fal o długości 3 cm. Odkrycie to było przypadkowe. Penzias i Willson otrzymali za nie Nobla z fizyki w 1978 r.
Wiedza o rozkładzie promieniowania reliktowego pozwala śledzić ewolucję Wszechświata
Teraz przyszedł czas na uhonorowanie badacza, który pierwszy zasugerował, że owo promieniowanie w ogóle istnieje. W późniejszych czasach wysłano nawet kilka sond kosmicznych (Cobe, WMAP, Plnack), których zadaniem było bardzo dokładne śledzenie jego rozkładu w Kosmosie. Wiedza o rozkładzie promieniowania reliktowego jest podstawowa, jeśli chodzi o śledzenie ewolucji Wszechświata, jego kształtu, rozkładu materii, narodzin galaktyk, ich gromad itd. Otóż nierówności i fluktuacje w tym pierwotnym promieniowaniu odzwierciedlają się w późniejszych epokach Wszechświata pod postacią pierwszych gwiazd, pierwszych galaktyk i pierwszych ich skupisk. Czyli w promieniowaniu reliktowym niejako zapisany jest wzór, według którego rozwijał się cały późniejszy Wszechświat aż do dzisiaj.