W ostatnim tygodniu liczba potwierdzonych zakażeń wywołanych koronawirusem 2019-nCoV wzrosła z 20 tys. do ponad 31 tys. A liczba zgonów zwiększyła się z 300 do blisko 650 i nadal rośnie. Informacje te mogą robić wrażenie na opinii publicznej, zwłaszcza że przy częstych porównaniach z epidemią SARS z 2002/2003 r. już widać, iż obecny zarazek ma większy zasięg (wtedy przez osiem miesięcy zakażonych było 8096 osób, a zmarło 744; z czasem zagrożenie wygasło, zanim udało się wprowadzić na rynek szczepionkę).
Ale dla epidemiologów rozwój sytuacji zapoczątkowanej w grudniu w Wuhanie nie jest niespodzianką ani końcem świata. Wielu uważa, że już niedługo nastąpi szczyt szybkiego przyrostu nowych zachorowań i koronawirus stanie się jednym z już znanych zarazków powodujących sezonowe przeziębienia.
WHO: Chiński koronawirus zagrożeniem na skalę międzynarodową
Warto jednak mieć na uwadze, że snucie w tej chwili jakichkolwiek scenariuszy dla świata to trochę wróżenie z fusów. Naukowcy, którzy tak skrupulatnie przekazują między sobą dane o sytuacji w różnych krajach, codziennie zdobywają też nowe wiadomości na temat samego wirusa. To pozwala zrozumieć im, jaką przyjął logikę działania i jak można go spacyfikować.
Dlaczego zachorowań jest tak dużo?
Bo wirus jest nowy. Układ immunologiczny żadnego człowieka przed zachorowaniem najprawdopodobniej nie miał okazji wcześniej czegokolwiek się o nim dowiedzieć. Wirus żył i rozwijał się bez objawów u nietoperzy (tak jak przed 2002 r. koronawirus od