Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Chiny zapowiadają wysyp przypadków Covid-19 w kwietniu. Dlaczego?

4 kwietnia, tegoroczne święto zmarłych, ogłoszono w Chinach dniem żałoby narodowej. Ofiary Covid-19 uczczono trzema minutami ciszy. Opuszczono flagi do połowy masztów i wstrzymano ruch uliczny. 4 kwietnia, tegoroczne święto zmarłych, ogłoszono w Chinach dniem żałoby narodowej. Ofiary Covid-19 uczczono trzema minutami ciszy. Opuszczono flagi do połowy masztów i wstrzymano ruch uliczny. Forum
Liczba zakażeń koronawirusem w Chinach znacznie spadła. Teraz jednak władze zmieniają strategię raportowania przypadków pozytywnych i ostrzegają, że w związku z tym może ich być więcej. Czym podyktowana jest ta decyzja?

Liczba wykrytych przypadków zachorowań na Covid-19 w wielu miejscach systematycznie rośnie. Pod tym względem w ścisłej czołówce są Stany Zjednoczone, Hiszpania, Iran, Niemcy, Wielka Brytania i – wciąż – Włochy. W tym samym czasie liczba nowych przypadków w Chinach, skąd koronawirus rozpoczął marsz po świecie, jest niska – oscyluje w granicach kilkudziesięciu na dzień. Władze chwalą się, że zastosowany rygor przyniósł oczekiwany skutek: rozprzestrzenianie się wirusa udało się zahamować i utrzymać pod kontrolą.

Czytaj też: Krajobraz po walce z wirusem w Chinach

Zakażeni. Kogo uwzględniają statystyki?

Trzeba przypomnieć, że raportowana przez różne kraje liczba przypadków nie odpowiada rzeczywistej liczbie zakażonych. Ta druga jest istotnie większa. Testy diagnostyczne wykonuje się w zależności od tego, czy są ku temu wskazania – inne w poszczególnych państwach. W niektórych krajach przypadków bezobjawowych nie bada się w ogóle, gdzie indziej nie pobiera się wymazów od osób wykazujących umiarkowane objawy Covid-19, a jedynie poddaje kwarantannie. By mieć faktyczny ogląd sytuacji, trzeba prowadzić diagnostykę przesiewową uwzględniającą jak największą liczbę osób, także tych, u których nie wystąpiły objawy. W globalnej skali czy choćby w samej Unii Europejskiej wiązałoby się to z gigantycznymi kosztami i uruchomieniem megaprodukcji certyfikowanych testów diagnostycznych.

Czytaj też: Covid-19. Wszystkiemu winni Chińczycy? Nauka temu przeczy

Teraz Chiny zapowiadają, że od początku kwietnia do podawanych statystyk będą włączane osoby, które są bezobjawowymi nosicielami wirusa. Dotychczas poddawano je kwarantannie, ale nie uwzględniano w raportach. Budziło to szereg kontrowersji, bo przecież w ten sposób nie oddawano w pełni skali zjawiska. Dziś wiemy już, że takich „cichych nosicieli” może być relatywnie dużo. Jak się bowiem okazało, do końca lutego w Chinach zdiagnozowano ponad 40 tys. bezobjawowych przypadków: stanowiły około jednej trzeciej wszystkich wykrytych zakażeń w kraju.

Niektóre badania wskazują, iż wirus może być już zakaźny na dwa–trzy dni przed wystąpieniem objawów Covid-19. Niekiedy symptomy nie muszą wystąpić w ogóle – dotyczy to zwłaszcza dzieci. A przecież, by go rozprzestrzeniać, nie potrzebujemy wcale kichać czy kaszleć – wystarczy po prostu mówić, by z ust emitowały się drobne kropelki z cząstkami wirusa. Warto wspomnieć, że w środowisku naukowym nie ma zgody co do tego, czy przypadki zakażeń, które w całym swoim przebiegu są bezobjawowe, mają faktycznie istotny wpływ na rozprzestrzenianie się wirusa. Skoro jednak nie jest to w pełni jasne, tym bardziej należy identyfikować i izolować wszystkie zainfekowane osoby bez symptomów Covid-19.

Chińskie władze oskarżane o ukrywanie skali epidemii

Skąd więc decyzja chińskich władz, by upubliczniać dane dotyczące wykrytych przypadków asymptomatycznych? W niektórych częściach kraju poluzowano już pewne ograniczenia – można podróżować i swobodnie się przemieszczać. Budzi to pewien niepokój obywateli. Chociaż Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) chwaliła Państwo Środka za współpracę i wysiłki w kierunku ograniczenia rozprzestrzeniania koronawirusa, to nie można zapomnieć, że rzeczywistość wcale nie była taka różowa.

Czytaj też: Utrata węchu lub smaku, nowe objawy Covid-19

Najpierw próbowano uciszyć lekarzy alarmujących o ponownym pojawieniu się SARS w Chinach, w tym m.in. Li Wenlianga, który zmarł w następstwie zakażenia od jednego z pacjentów. Bez podania konkretnego powodu zamknięto też Centrum Zdrowia Publicznego w Szanghaju dzień po tym, jak naukowcy z tego ośrodka upublicznili analizę zsekwencjonowanego genomu wirusa. Od początku epidemii pojawiały się głosy, że chińskie władze celowo zaniżają liczbę wykrytych przypadków zakażeń. Z podobnego założenia wychodziły również, bazując na modelach matematycznych, takie instytucje jak Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) w USA.

Podobne obawy towarzyszą nadal wielu Chińczykom. Oburzenie mieszkańców Yueyang wywołała udostępniana przez media społecznościowe informacja o nowych przypadkach zakażeń wykrytych w mieście 12 marca, podczas gdy oficjalnie nie odnotowano ani jednego. Władze przyznały później, że tego dnia wykryto koronawirusa u pięciu osób, ale wykluczono je ze statystyki, ponieważ żadna z nich nie miała objawów Covid-19. Wszystko to sprawia, że informacje płynące do nas z Chin traktować należy z dużą ostrożnością.

Czytaj też: Choroby współistniejące. Jak działa na nie koronawirus?

Czy władze w końcu uspokoją mieszkańców?

Czy nieuwzględnianie w oficjalnej liczbie przypadków bezobjawowych miało być sposobem na ukrywanie faktycznej skali epidemii w Chinach? Z pewnością łatwiej zataić występowanie symptomów Covid-19 u części osób, niż manipulować wynikami testów przesyłanych przez różne laboratoria w kraju. Czy decyzja o włączaniu do statystyk przypadków bezobjawowych zakażeń ma faktycznie na celu, jak twierdzą władze, uspokojenie mieszkańców, że sytuacja jest pod całkowitą kontrolą?

A może to strategia przygotowana na wypadek, gdyby doszło do ponownej fali zachorowań? Zawsze można przecież część z takich przypadków wrzucić do bezobjawowego worka...

Czytaj też: Spór naukowców. Pandemia nie poczeka na więcej danych

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną