Decyzje o poluzowaniu restrykcji, które rząd podjął na początku czerwca, spotkały się z życzliwym przyjęciem, ale można też było usłyszeć obawy, dlaczego znoszone są obostrzenia, skoro liczba przypadków zakażeń Covid-19 nie jest wyraźnie mniejsza?
Już od wielu dni w oficjalnej statystyce przybywa podobna liczba chorych, więc łagodzenie obostrzeń uzasadnić trudno czymkolwiek innym niż trwogą o stan gospodarki – na razie premier Mateusz Morawiecki nie chce przyznać, że kraju nie stać na dłuższy pobyt w zamrażarce. Bo gdyby wierzyć nauce, że epidemia nadal jest w rozkwicie, trzeba by powrócić do bezwzględnego przestrzegania noszenia masek, zakazu organizacji wesel i mniejszych imprez, zamknięcia kościołów oraz salonów fryzjerskich. Wszędzie tam, gdzie nie da się utrzymać dystansu między ludźmi, przynajmniej półtora metra, pojawia się większe ryzyko szybszego rozprzestrzeniania wirusa.
Współczynnik R najwyższy w Łódzkiem
Ministerstwo Zdrowia właśnie podzieliło się aktualnymi danymi o tzw. wskaźniku (lub współczynniku) reprodukcji, na podstawie którego można snuć przypuszczenia, w jakich regionach epidemia zaczyna wygasać, a gdzie nadal będzie się rozwijać. Średnia dla Polski wynosi obecnie 1,11 – oznacza to, że jedna zakażona osoba może zakazić średnio jedną osobę (dokładnie 1,11).
Ale różnice między nawet sąsiednimi województwami są dość znaczne, bo gdy w województwie mazowieckim wartość R wynosi 1,07, to w warmińsko-mazurskim 0,57.