O wyborach zwykło się mawiać, że są świętem demokracji. Wiele osób całymi rodzinami – niezależnie od ostatecznej frekwencji – stawiało się w lokalach wyborczych, by nie tylko oddać głos na swojego kandydata, ale też pokazać dzieciom, na czym polega obywatelski obowiązek.
Obecne wybory prezydenckie przebiegają w warunkach wyjątkowych, do których raczej nikt nie jest przyzwyczajony. Oczywiście wszystkim powinno zależeć, by obecność przy urnach była jak największa, ale ponieważ głosowanie odbywa się podczas pandemii, lepiej, aby ci, którzy nie muszą, nie towarzyszyli nam w lokalach. Nie powinno tam również być osób, które zostały objęte kwarantanną lub przebywają w izolacji. Mogą głosować korespondencyjnie, tak jak każdy, kto wcześniej zgłosił taką chęć.
Sterylnie i z dala od siebie
Wprowadzony reżim sanitarny wymaga szczególnego podejścia, więc w lokalach wyborczych czeka nas kilka niespodzianek. Niezależnie od nich każdy powinien sam we własnym zakresie podjąć pewne kroki i zachować ostrożność, by po pierwsze, nie być zagrożeniem dla innych, a po drugie – nie wrócić do domu z zakażeniem.
Czytaj także: To nieprawda, że rząd pokonał wirusa. Jest się czym martwić?
Stanowiska pracy poszczególnych członków komisji wyborczej mają być od siebie oddalone co najmniej półtora metra. Członkowie obwodowych komisji powinni pracować w jednorazowych rękawiczkach, maseczkach i przyłbicach. Przy wejściu do lokalu powinien znajdować się w widocznym miejscu płyn dezynfekcyjny, natomiast samo pomieszczenie powinno być regularnie w ciągu dnia wietrzone (raz na godzinę przez ok. 10 minut), a takie powierzchnie jak klamki i blaty stołów – odkażane co najmniej sześciokrotnie.
Ważna uwaga: wymiana powietrza i dezynfekcja nie przerywają głosowania oraz pracy obwodowej komisji wyborczej, więc między godz. 7 a 21 przerw nie powinno być żadnych.
W lokalu wyborczym w tym samym czasie na 4 m kw. będzie mogła przebywać jedna osoba (z wyłączeniem członków komisji, mężów zaufania, obserwatorów społecznych itp.), więc trzeba się przygotować na kolejki. Choćby z tego powodu lepiej nie przychodzić z małymi dziećmi, bo trudno je będzie upilnować, gdy oczekiwanie się wydłuży, nie mówiąc o zasadach bezpieczeństwa i zwiększonym ryzyku zakażenia.
Co zabrać do lokalu wyborczego
Rozporządzenie ws. wykazu środków ochrony osobistej związanej ze zwalczaniem epidemii Covid-19 dla członków obwodowych komisji wyborczych oraz szczegółowych zasad bezpieczeństwa sanitarnego w lokalu wyborczym bardzo szczegółowo reguluje powyższe kwestie, ale jeszcze raz warto powtórzyć: to od naszej indywidualnej ochrony i zachowania będzie zależało, na ile te wybory – z puntu widzenia ryzyka zakażenia koronawirusem – okażą się bezpieczne. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek, ale o pięciu rzeczach należy pamiętać przede wszystkim:
- Oczekując na wejście do lokalu wyborczego, nie musimy stać na świeżym powietrzu w maseczce, ale warto zachować 1,5–2-metrowy odstęp między ludźmi, którzy są w kolejce za nami i przed nami.
- Maseczkę zakładamy na usta i nos w lokalu wyborczym. Tutaj również staramy się utrzymać dystans do innych osób.
- Bezpieczniej utworzyć kolejkę na świeżym powietrzu niż w lokalu wyborczym, bo na otwartej przestrzeni istnieje dużo mniejsze ryzyko zakażenia od innych ludzi niż w pomieszczeniach zamkniętych (lokale wyborcze mają być regularnie wietrzone, ale nie będzie to zapewne dotyczyć korytarzy, gdzie może gromadzić się tłum).
- W kolejce lepiej nie rozmawiać, bo takie pogawędki zawsze sprzyjają niepotrzebnemu zbliżaniu do siebie, poza tym wirus SARS-CoV-2 znajduje się nie tylko w dużych kropelkach śliny, ale też w tzw. aerozolach, czyli mieszaninie powietrza i mikroskopijnych drobinek płynu (poniżej 5 mikrometrów), które powstają np. właśnie podczas mówienia. Jeśli ktoś musi kichnąć lub zakasłać – powinien to zrobić w zgięty łokieć.
- Nie trzeba przychodzić z własnym długopisem, ale lepiej go mieć przy sobie. Dokument tożsamości i ewentualne zaświadczenia powinno się wcześniej wyjąć z portfela, aby przekazać członkowi komisji wyborczej w jednorazowej rękawiczce. Po wyjściu z lokalu lub powrocie do domu należy ją umiejętnie zdjąć, wyrzucić do kosza i oczywiście umyć ręce.
Czytaj także: Restrykcje i dystansowanie społeczne uratowały miliony ludzi?
Z gorączką zostań w domu
Jak wynika z niedawno opublikowanych przez Ministerstwo Zdrowia danych, tzw. wskaźnik reprodukcji (R) opisujący stopień zaraźliwości zarazka, czyli to, ile osób przeciętnie może zakazić jedna zakażona już koronawirusem osoba, różni się dość znacznie w poszczególnych regionach Polski. Nawet między sąsiednimi województwami: przykładowo w województwie mazowieckim wartość współczynnika wynosi 1,07, a w warmińsko-mazurskim 0,57. Tak samo na południu: w Małopolsce jest to 1,14, a na Podkarpaciu – 0,59. Najgorzej sytuacja wygląda w Łódzkiem, gdzie wskaźnik R przekroczył 2.
Czytaj też: Ślepe testowanie niczego nie rozjaśnia. Przykład z Łodzi
Logika podpowiada, aby szczególną ostrożność podczas wyborów zachowali mieszkańcy terenów, gdzie istnieje największe ryzyko rozprzestrzeniania zarazka. Ale trzeba mieć w pamięci i to, że mają na to wpływ zwłaszcza ogniska zachorowań, ograniczone zazwyczaj w Polsce do zakładów pracy, szpitali lub stacjonarnych ośrodków pomocy społecznej. I to służby sanitarne odpowiadają za to, by nikt z takich miejsc nie stanowił zagrożenia dla innych.
Ale znów sanepid nie jest w stanie upilnować wszystkich obywateli. To od indywidualnej odpowiedzialności zależy, aby w lokalach wyborczych nie pojawiały się osoby, które źle się czują i mogą mieć początek infekcji (jakiejkolwiek, w końcu chodzi też o to, by nie narażać innych na żadną chorobę wirusową), a jeszcze nie wykonały sobie testu. Jeśli ktoś gorączkuje, kaszle lub ma inne objawy przeziębienia – powinien zostać w domu. Będzie miał szansę oddać głos w drugiej turze osobiście (jeśli wyzdrowieje) lub korespondencyjnie (nieprzekraczalny termin zgłoszenia takiego zamiaru to już najbliższy wtorek 30 czerwca, a dla osób w kwarantannie w zależności od daty jej rozpoczęcia: 7 lub 10 lipca).