Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Wirus świńskiej grypy G4 w Chinach. Czeka nas kolejna pandemia?

Media okrzyknęły w ostatnich dniach G4 EA H1N1 „nowym wirusem o potencjale pandemicznym”. Czy słusznie? Media okrzyknęły w ostatnich dniach G4 EA H1N1 „nowym wirusem o potencjale pandemicznym”. Czy słusznie? Pascal Debrunner / Unsplash
Doniesienia o potencjalnie pandemicznym typie wirusa świńskiej grypy w Chinach są bardzo ważne, ale dla służb epidemiologicznych. Na chwilę obecną nie powinny być źródłem niepokoju społecznego. Oto dlaczego.

Wybuch kolejnej pandemii w trakcie, gdy trwa już ta związana z Covid-19, byłby katastrofalny w skutkach, zarówno z gospodarczego punktu widzenia, jak i możliwości służb ochrony zdrowia na całym świecie. Stąd też tak ważne jest rozpoznawanie potencjalnych nowych zagrożeń wirusologicznych, zwłaszcza związanych z koronawirusami i wirusami grypy. Nie napawa zatem optymizmem niedawna decyzja administracji Trumpa o wstrzymaniu finansowania międzynarodowego grantu badawczego mającego na celu kompleksową identyfikację koronawirusów związanych z nietoperzami połączoną z analizą, które z nich mogą okazać się w przyszłości patogenne dla człowieka. Niedawno natomiast naukowcy opublikowali wyniki analizy wirusów grypy występujących pośród świń, które wywołały sporo medialnego zamieszania i obawy, iż wkrótce może czekać nas kolejny problem zdrowotny. Czego dokładnie mogliśmy się dowiedzieć z przeprowadzonych badań?

Nie taka nowa grypa G4

W opublikowanym na łamach czasopisma „Proceedings of the National Academy of Sciences” artykule autorzy opisują wyniki monitoringu wirusów świńskiej grypy pośród trzody chlewnej hodowanej w latach 2011–2018. Badaniu poddano ponad 30 tys. wymazów nosowych świń pobranych w szpitalach weterynaryjnych i rzeźniach na terenie dziesięciu chińskich prowincji. Naukowcy wyizolowali łącznie 179 typów takich wirusów. Jeden z nich, znany jako G4 EA H1N1, media okrzyknęły w ostatnich dniach „nowym wirusem o potencjale pandemicznym”. Zwolennicy teorii spiskowych niemal natychmiast uznali, że to kolejny, po SARS-CoV-2, produkt laboratoryjny mający doprowadzić do globalnych zaburzeń gospodarczych. Problem w tym, że G4 wcale nie jest taki nowy: pierwszy raz badacze wykryli go u świń w 2013 r., czyli siedem lat temu. Do 2016 r. stał się on dominującym genotypem wirusa świńskiej grypy obserwowanym u świń hodowanych w chińskich gospodarstwach objętych badaniem. Wynika z tego, że z dużym sukcesem potrafi przenosić się między świniami.

Blog Szalonych Naukowców: Skąd się biorą nowe wirusy?

Świnie – miksery genetyczne dla wirusów

G4 powstał na drodze genetycznej reasortacji, która polega na wymianie jednego bądź kilku fragmentów jednoniciowego RNA wirusa i ma miejsce, gdy jedną komórkę gospodarza zakazi więcej niż jeden wirus grypy. Komórki wyściełające drogi oddechowe ptaków i człowieka różnią się pod względem wariantu kwasu sialowego, z którym łączy się hemaglutynina znajdująca się na powierzchni wirusów grypy. I tak hemaglutynina ptasiego wirusa grypy (H5) rozpoznaje dobrze ptasią wersję kwasu sialowego, a ta występująca u ludzkiego wirusa (H1) rozpoznaje ludzki kwas sialowy. Drogi oddechowe świń charakteryzują się natomiast obiema wersjami tego kwasu i stąd zwierzęta te są doskonałymi „mikserami genetycznymi” dla wirusów grypy. A na świecie jest ich ponad 677 mln, w tym ponad połowa w Chinach. Materiał genetyczny opisanego przez chińskich naukowców G4 opiera się na wirusie ptasiej grypy, ale zawiera też m.in. fragmenty pochodzące z linii wirusa H1N1 odpowiedzialnego za pandemię w 2009 r.

„Potencjał pandemiczny” G4 EA H1N1

Jak wykazano w badaniach in vitro, wyizolowany G4 z powodzeniem zakażał ludzkie komórki nabłonkowe układu oddechowego i szybko się w nich replikował. Z kolei u fretek, które są zwierzęcym modelem do badań ludzkiej grypy, zakażenie wirusem prowadziło do stanu zapalnego płuc i objawów oddechowych takich jak kichanie i kaszel. Stwierdzono również, że wirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową. I to przede wszystkim dlatego autorzy uznali, że posiada on potencjał pandemiczny – nie oznacza to jednak jeszcze, że wywoła ogólnoświatową epidemię.

Czytaj także: Grypa nie taka straszna jak nią straszą

W przeprowadzonym badaniu stwierdzono, iż ok. 10 proc. z 338 przebadanych pracowników gospodarstw trzody chlewnej w Chinach posiada przeciwciała świadczące o zetknięciu się z wirusem G4. Trzeba podkreślić, że przebadana grupa hodowców jest niewielka – w Chinach, które są głównym producentem trzody chlewnej na świecie, jest bowiem przynajmniej 26 mln hodowców świń. By ustalić faktyczną skalę kontaktu z G4, potrzeba przeprowadzić dalsze, szeroko zakrojone badania przesiewowe. Póki co nie wiadomo, by wirus powodował u człowieka jakiekolwiek objawy. Możliwe, że jeżeli w ogóle występują, to nie są odróżnialne od tych towarzyszących sezonowej grypie. Na chwilę obecną nie ma również dowodów, by wirus, po zakażeniu człowieka, był w stanie przenosić się dalej na kolejne osoby. Być może jest to możliwe, ale wymaga potwierdzenia. Jeżeli byłby on w stanie efektywnie cyrkulować pomiędzy ludźmi, to w wyniku zachodzących mutacji mógłby potencjalnie wyewoluować w bardziej patogenne wersje.

Czytaj także: Historia H1N1 pisana na nowo

Potrzebne działania prewencyjne wobec G4

Dotychczas G4 nie został stwierdzony u świń hodowanych w innych regionach geograficznych ani też pośród pracowników, którzy mają z nimi kontakt. Dzięki doniesieniom chińskich naukowców wiadomo natomiast, iż należy podjąć działania prewencyjne. Temu właśnie, a nie szerzeniu paniki, służyć ma opublikowany przez nich artykuł. Polegać one powinny przede wszystkim na monitorowaniu świń i pracowników, którzy się z nimi stykają, pod kątem kontaktu z wirusem G4. Amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób już zapowiedziały badania, które ustalą, czy opracowany przez WHO prototyp szczepionki przeciwko blisko spokrewnionemu wirusowi świńskiej grypy G5 jest skuteczny również wobec G4. Jest to możliwe z uwagi na wysoki stopień pokrewieństwa molekularnego pomiędzy nimi. W przeciwnym razie rozpoczną się prace nad specyficzną szczepionką.

Apetyt na mięso wzmaga zagrożenie epidemiologiczne

Walcząc z SARS-CoV-2, nie powinniśmy zapominać o innych zagrożeniach epidemiologicznych. Wykorzystując zwierzęta dzikie i hodowlane do celów spożywczych, zwiększamy ryzyko transmisji różnych czynników zakaźnych. A światowy apetyt na mięso przecież rośnie. O ile obecnie wirus G4 nie stanowi bezpośredniego zagrożenia, o tyle wymaga monitoringu wśród świń i osób mających z nimi kontakt. To pewnie też kolejny argument za tzw. mięsem in vitro, które pozyskuje się z wyizolowanych od zwierzęcia komórek macierzystych, następnie odpowiednio różnicowanych i namnażanych. Wdrożenie tej – wciąż czekającej na komercjalizację – metody znacznie zmniejszy ryzyko transmisji chorób zoonotycznych, w tym tych związanych z wirusami.

Czytaj także: Najbardziej niemożliwy burger świata podbija amerykańskie sieci fast foodów

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną