Zarządzenie ogólnonarodowego lockdownu to trudna decyzja, bo pociąga za sobą konsekwencje gospodarcze. Trudno też wyczuć najlepszy moment, by go ogłosić. Zbyt późno – i wszyscy będą mieli pretensje o brak reakcji. Paradoksalnie wprowadzony za szybko, choć spowolni przyrost nowych przypadków zakażeń i odciąży służbę zdrowia, może przynieść tak pozytywny efekt, że niemal nikt nie zrozumie, po co był.
Czytaj też: Dmuchanie na odmrożone
Dodatni bilans koronawirusa
Tak czy siak – sytuacja, gdy na zewnątrz szaleje nie do końca poznany czynnik zakaźny, media straszą zarazą, a my, zmartwieni i zmuszeni zmienić tryb pracy i organizację dnia, dusimy się przez całą dobę w czterech ścianach, raczej nie należy do przyjemnych. Z badań wynika, że taka izolacja wpływa negatywnie na zdrowie psychiczne: obserwuje się wzrost dystresu, na ogół manifestującego się obniżonym nastrojem, drażliwością, poczuciem wyczerpania, złością, bezsennością czy nawet objawami depresyjnymi. Na gorsze mogą się zmienić nasze nawyki żywieniowe: częściej podjadamy, jemy więcej niezdrowych rzeczy, w efekcie tyjemy. Część osób chętniej sięga po alkohol, a palacze częściej po papierosy.
A jednak lockdown może mieć pozytywne strony, niezwiązane ze spowalnianiem szerzenia się SARS-CoV-2. Po pierwsze, w wielu krajach doprowadził do spadku poziomu zanieczyszczenia powietrza, przede wszystkim stężenia tlenków azotu. Udokumentowały to zdjęcia satelitarne zrobione zarówno nad Chinami, jak i Europą.