Z mukowiscydozą można się tylko urodzić, nikt się nią nie zakazi tak jak grypą lub koronawirusem. Ale ponieważ infekcje górnych dróg oddechowych mogą być dla tych chorych szczególnie niebezpieczne – bo na co dzień i tak muszą walczyć o każdy oddech z powodu zalegania w oskrzelach śluzu – podczas pandemii chronią się jak mogą.
Dla nich każde zetknięcie z zarazkami przenoszonymi drogą kropelkową to dodatkowe obciążenie całego organizmu; tym bardziej niebezpieczne, że w Polsce chorych na mukowiscydozę leczy się wciąż tylko objawowo, choć pacjenci w innych krajach mają już od dawna dostęp do skuteczniejszych leków przyczynowych.
W najbliższy wtorek 8 września na całym świecie obchodzony będzie Dzień Mukowiscydozy. Blisko 2,5 tys. chorych w Polsce, ale też ich rodzin, marzyć pewnie wtedy będzie o trzech rzeczach: aby nie zachorować na Covid-19, mieć do dyspozycji leki przyczynowe i żeby ludzie, których spotykają, mieli większe pojęcie o ich chorobie. Warto więc ją przybliżyć, aby choć ten jeden postulat spełnić. Brak społecznej świadomości, czym jest mukowiscydoza, naraża jej ofiary podwójnie: podejrzewane są dziś przez innych o zakażenie koronawirusem, którego wcale nie mają, i jednocześnie wystawiane są przez ludzi nienoszących maseczek na większe ryzyko.
Czytaj też: Jesienna strategia walki z Covid-19. Będzie smart?
Czym jest mukowiscydoza?
Dziedziczymy po przodkach nie tylko karnację skóry lub kolor oczu.