Związek nadwagi i otyłości z ryzykiem hospitalizacji pacjentów zakażonych koronawirusem, a nawet potrzebą leczenia na oddziałach intensywnej terapii, potwierdzono w licznych badaniach na świecie. To fakt, którego do tej pory wielu ludzi nie chciało zauważać, ale pandemia go bardziej wyostrzyła: otyłość jest chorobą. A w przypadku covid-19 chorobą współistniejącą, która pogarsza jego przebieg i utrudnia leczenie.
Czytaj też: Rządowa strategia? Zostań w domu, ale po zakupach
Otyłość. Jeszcze jeden czynnik ryzyka
Kto wie, czy gdyby ludzkość nie borykała się obecnie z gwałtownie narastającym problemem otyłości, to czy skutki covidu byłyby równie bolesne? Ale wirus zaatakował w czasie, kiedy w większości krajów odsetek ludzi z nadwagą rośnie, a w wielu przekracza już 20 proc. (w Stanach Zjednoczonych to nawet 32 proc.).
Także w Afryce, gdzie proporcje te są nieco lepsze niż w innych regionach, Światowa Organizacja Zdrowia odkryła ostatnio, że aż 18,3 proc. zgonów z powodu zakażeń SARS-CoV-2 dotyczyło osób z cukrzycą typu 2, wynikającą na ogół właśnie z otyłości (wzięto pod uwagę 14 krajów, które dostarczyły informacji o chorobach współistniejących).
Ktokolwiek więc nadal będzie uważał, że nadmierna liczba kilogramów w pasie to tylko problem estetyczny, a nie schorzenie, które należy leczyć – powinien się pochylić nad najnowszymi danymi, świadczącymi o tragicznych konsekwencjach swojego wyglądu.