Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Ekspresowe szczepionki na covid. Jak powstały i czy są bezpieczne?

Praca nad szczepionką przeciw covid-19 w laboratorium AstraZeneca Praca nad szczepionką przeciw covid-19 w laboratorium AstraZeneca mat. pr.
Szczepionki, na które tak wiele osób czekało, teraz wywołują niepokój, czasem celowo podsycany. Wyjaśnijmy więc, jak to możliwe, że badania przebiegły tak szybko, a preparaty już są dopuszczane do użytku.

Od marca pytano mnie o to wielokrotnie: „kiedy możemy liczyć na szczepionkę?”, „dlaczego to tak długo trwa?”, „czy nie można tego jakoś przyspieszyć?”. Pytali niemal wszyscy: krewni, znajomi, studenci, dziennikarze, duchowni. Odpowiadałem, że starania są ogromne, ale po wytworzeniu preparatu potrzeba jeszcze starannie zaplanowanych badań. Nie można dopuścić do użytku szczepionki tylko na podstawie przewidywań lub bardzo ograniczonych obserwacji. Zrobiła tak niestety Rosja ze swoim Sputnikiem V. Wielokrotnie oceniałem tę decyzję bardzo negatywnie, podobnie zresztą jak naukowcy z różnych stron świata. Podkreślałem też, że na szczęście w Europie nikt nie dopuści preparatu na takich zasadach.

Pandemia dezinformacji i manipulacji

Niektóre potencjalne szczepionki przeszły już testy przedkliniczne z udziałem zwierząt, badania kliniczne fazy pierwszej (sprawdzające głównie bezpieczeństwo) i drugiej (pozwalającej określić także immunogenność) i weszły w fazę trzecią (mierzącą skuteczność), której uczestnicy, dziesiątki tysięcy osób na świecie, będą obserwowani jeszcze przez dwa następne lata. Mimo to odnoszę wrażenie, że główne pytanie, jakie teraz pada, ma jawnie negatywny podtekst: „dlaczego tak szybko?!”.

Nie mam złudzeń: niektórzy celowo wywołują niepokój wokół szczepionki na covid. To zapewnia większą oglądalność i poczytność niż spokojne, merytoryczne wyjaśnianie pewnych kwestii. Podobnie bardziej medialni bywali denialiści klimatyczni czy krzykacze o raku i poronieniach z powodu GMO. W obliczu globalnego kryzysu zdrowotnego i gospodarczego, w sytuacji, która wpływa głównie negatywnie na niemal każdy aspekt naszego życia – historia się powtarza. A grunt jest podatny, bo przez miesiące szerzyły się, zwłaszcza przez media społecznościowe, rozmaite fake newsy i manipulacje dotyczące niemal każdej kwestii związanej z covidem.

Czytaj także: Nie, szczepionki na covid nie modyfikują ludzkiego genomu

Dzięki nauce żyjemy wygodniej i dłużej

To skutecznie burzyło zaufanie do nauki w społeczeństwie, które każdego dnia jest beneficjentem jej osiągnięć, choć na ogół – i tu pojawia się systemowy problem z poziomem edukacji – nie ma tej świadomości. Dla wielu osób naukowcy to grupa marnująca środki publiczne na „jakieś tam badania robaczków”. Proszę rozejrzeć się wokół – źródłem niemal wszystkich wytworów i udogodnień cywilizacji, decydujących również o jakości i długości naszego życia, są odkrycia nauki i to nierzadko podstawowej. Jeżeli mamy zamiar negować naukę, ale tak naprawdę, bez hipokryzji, to najlepiej podjąć się życia w lesie, jeść byliny i mięso zwierząt upolowanych rękoma lub prostymi narzędziami wytworzonymi na miejscu. Na golasa, oczywiście.

Choć dziś bez wychodzenia z domu możemy sięgnąć po wyniki różnych badań nad szczepionkami lub przeczytać profesjonalne, napisane przystępnym językiem ich opracowania, to wolimy wyrabiać sobie zdanie na podstawie sensacyjnych nagłówków, tez zwolenników teorii spiskowych czy osób, które nigdy nie zajmowały się kwestiami medycznymi, a dziś piszą apele budzące społeczny lęk. W najbliższym czasie to właśnie tacy ludzie będą dochodzić do głosu. Dlatego potrzebujemy sprawnej komunikacji dotyczącej szczepionek przeciwko SARS-CoV-2.

Czytaj także: Polacy nie zamierzają się szczepić przeciw covid-19

Nowoczesne rozwiązania, szybsze tempo prac

A teraz wyjaśnijmy, dlaczego szczepionki mogą zostać dopuszczone do użytku tak szybko. Powody są trzy: technologiczny, logistyczny i regulatorowy. Po pierwsze więc, mamy nowoczesne rozwiązania technologiczne. To prawda, że w przeszłości cały proces zajmował bardzo dużo czasu, niekiedy wiele lat. Przyczyną było m.in. bazowanie na rozwiązaniach, które teraz nazywamy klasycznymi, wymagającymi pracy z czynnikiem zakaźnym w celu inaktywowania go lub atenuowania. A to żmudny proces.

Żadna z najbardziej liczących się szczepionek na covid w USA i Europie nie wymagała bezpośredniej pracy z wirusem. Przy preparatach Pfizer/BioNTech i Moderny (opierających się na krótkim odcinku informacyjnego RNA: mRNA) oraz AstraZeneca (wykorzystującej niezdolny do replikacji szympansi adenowirus) istotny był tylko dostęp do informacji o materiale genetycznym SARS-CoV-2. A także rozumienie znaczenia poszczególnych sekwencji materiału, czyli tego, jakie wirusowe białka one kodują.

Potem wystarczyło już tylko wybrać to białko, które miało odegrać rolę antygenu szczepionkowego. To proste zadanie, skoro mamy dostęp do wyników badań mechanizmu zakażania komórek przez SARS-CoV-2, ale i doświadczenia z koronawirusami znanymi już wcześniej. Było oczywiste, że najlepiej, gdyby antygenem było białko szczytowe.

W przypadku szczepionki AstraZeneca należało poszerzyć genom adenowirusa o sekwencje genu kodującego to białko. To trochę więcej pracy niż w przypadku szczepionek Pfizera/BioNTechu i Moderny, które wymagały tylko zsyntetyzowania odpowiedniego łańcucha zasad azotowych RNA, który koduje białko szczytowe. Następnie taki odcinek kwasu rybonukleinowego umieszcza się w odpowiedniej otoczce nanolipidowej, która nie charakteryzuje się żadną immunogennością. Co więcej, sekwencje można było tak skomponować, by od razu kodowały optymalną dla układu odporności wersję białka z domeną wiążącą receptor w formie otwartej. Tak uczyniono m.in. w przypadku preparatu BTN162b2 firmy Pfizer/BioNTech.

Czytaj także: Brytyjska szczepionka na zakręcie

Warto wspomnieć, że platforma do opracowywania szczepionek RNA była już dostępna, bo pracowano nad nią i doskonalono ją przed covidem. Pierwsze próby ze szczepionkami tego typu prowadzano na początku lat 90. Sprawiały problemy ze względu na wysoką niestabilność, podatność na degradację, był kłopot z dostarczeniem ich do komórek. Rozwój naukowo-technologiczny te kwestie jednak rozwiązał.

Nie powinno więc dziwić, że amerykańska Moderna pierwszą partię swojego preparatu, mRNa-1222, wytworzyła już 7 lutego, a w połowie marca zdołała wprowadzić go do badań klinicznych pierwszej fazy. Niektórzy specjaliści wtedy jeszcze podkreślali, że problem covid-19 być może rozwiąże się niejako sam, przemijając jak niegdyś SARS. Firma podjęła więc ryzyko wyrzucenia mnóstwa pieniędzy w błoto, ryzyko wkalkulowane zresztą w poszukiwania nowych rozwiązań medycznych. Jeżeli ktoś kupił w lutym akcje Moderny, to dziś jest znacznie bogatszy. Ale większość pluje sobie w twarz, bo tego nie zrobiła.

Technologia szczepionek RNA, ogromna szansa na przyszłość

Owszem, nowoczesne rozwiązania mogą budzić obawy, to zjawisko znane z przeszłości. Według anegdoty podczas pierwszej projekcji filmu „Wjazd pociągu na stację w La Ciotat” pod koniec XIX w. widzowie, przerażeni widokiem jadącej wprost na nich lokomotywy, uciekali na koniec kinowej sali. A już w czasach nam bliższych obawy budziły choćby telefony komórkowe, internet, żywność genetycznie modyfikowana. Niewątpliwie wielu z nas przyzwyczaja się do otaczającego świata i podświadomie traktuje go, niezgodnie z prawdą, tak, jakby od chwili ich narodzin był cały czas taki sam.

A nowe miewa sporo zalet. Powinniśmy się cieszyć, że pandemia covid-19 przydarza nam się teraz, gdy mamy już dostępną technologię RNA i możemy szybko działać. Do niewątpliwych mocnych punktów szczepionek tego typu należy też możliwość szybkiego reagowania, gdyby w materiale genetycznym cyrkulującego wirusa zaszły istotne zmiany. Obecnie nie ma dowodów, by mutacje SARS-CoV-2 znosiły skuteczność proponowanych szczepionek. Gdyby taka sytuacja jednak zaistniała, to producent preparatu będzie mógł bardzo szybko wprowadzić nową wersję szczepionki opartą na zmodyfikowanym odcinku mRNA, kodującym zmutowaną wersję białka.

Czytaj także: mRNA-1273. Szczepionka przeciw SARS-CoV-2 najszybciej w historii?

To kolejna przewaga nad rozwiązaniami klasycznymi, do których tak się przywiązaliśmy. Z technologią RNA wiąże się ogromne nadzieje na opracowanie skutecznych szczepionek przeciwko poważnym chorobom, a także lepszych preparatów przeciwko wirusom grypy. Wprowadzenie tego typu szczepionek na covid-19 to moment przełomowy w rozwoju doskonalszych metod ochrony zdrowia.

Eksperci do szybkiego reagowania

Ale nie tylko nowoczesna technologia zdecydowała o tak szybkim przebiegu całego procesu. Swoją rolę odegrały instytucje ewaluujące wyniki poszczególnych faz badań i dopuszczające naukowców do kolejnych etapów testów. Powołano w tym celu specjalne zespoły. Nie znaczy to, że odbywało się to wszystko niechlujnie, bo wytyczne dla takich zespołów, jeżeli chodzi o punkty końcowe każdego badania, były takie same – zwracano uwagę na bezpieczeństwo, immunogenność i skuteczność. Dzięki temu nie trzeba było czekać tygodniami, aż zbierze się grupa ekspertów, omówi wyniki i ogłosi werdykt.

Poszczególne etapy analiz potencjalnych szczepionek przebiegały natomiast zgodnie z istniejącym schematem. Testy trzeciej fazy objęły bardzo duże grupy uczestników, w przypadku preparatu Pfizer/BioNtech 44 tys. osób, a Moderny i AstraZeneca – po ok. 30 tys. Były to zarazem badania randomizowane, podwójnie zaślepione i kontrolowane przez placebo, czyli prowadzone zgodnie z tzw. złotym standardem.

Natomiast to, co było nowe, to samo planowanie kolejnych faz testów. Standardowo po jednej i niezależnej pozytywnej ewaluacji wyników pracuje się nad protokołem kolejnej, tu schemat działania był inny. Prowadząc jeden etap badań, planowano i przygotowywano już kolejny. Niektóre fazy badań się zazębiały, były prowadzone równolegle. Normalnie ze względu na ryzyko poniesienia wysokich kosztów tak się nie robi.

Czytaj także: Szczepionka na covid. Czego wciąż nie wiemy?

„Przyszłość należy do nauki i do przyjaciół nauki”

Nauka zajmuje się opisywaniem otaczającego nas świata, identyfikacją problemów i proponowaniem konkretnych rozwiązań. To dzięki niej nie musimy dziś zanosić modłów do bóstw ani składać im ofiar w nadziei, że problem epidemiologiczny zostanie przez nie pewnego dnia rozwikłany. Mając konkretne informacje o covid-19, wiedzieliśmy, że na naturalną stadną odporność nie dało się liczyć, skończyłoby się katastrofą.

Dzięki wysiłkom badaczy z całego świata wiemy, z czym walczymy, a niedługo będziemy mogli temu przeciwdziałać lepiej niż tylko przez nawoływanie do noszenia maseczek, mycia rąk i trzymania dystansu społecznego. Z powodu podania szczepionki nie zmarł nikt z dziesiątek tysięcy uczestników badań. Na covid-19 liczba zgonów na świecie przekroczyła już 1,5 mln. Nie, nie zawaham się wystawić dwa razy swojego ramienia do strzału z mRNA. Czekam na to z niecierpliwością.

Piotr Rzymski: Niechlujna nauka wokół covid istnieje. Plaga publikacji

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Kultura

Co się działo w Cannes

W Cannes wygrał zasłużenie francuski thriller sądowy „Anatomia upadku”, ale dzięki Grand Prix zdobytemu przez brytyjsko-amerykańsko-polską „Strefę interesów” Polacy też ciepło zapamiętają 76. edycję festiwalu.

Janusz Wróblewski
30.05.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną