Kiedy kapsuła z łazikiem Perseverance (Wytrwałość) dotarła do granicy atmosfery Marsa 18 lutego, poruszała się z prędkością 20 tys. km na godz. Po 4 min mały kevlarowy spadochron wystrzelił z kapsuły i wyciągnął spadochron główny, największy z używanych do tej pory podczas misji marsjańskich – o średnicy 21 m. Wtedy też zaczęło się filmowanie lądowania przez kilka kamer. Zadaniem spadochronu było spowolnienie kapsuły. Gdy to nastąpiło, spadochron ten został odrzucony. Chwilę wcześniej odrzucona została też przednia osłona termiczna chroniąca całość przed zbytnim przegrzaniem. W końcu uwolniony został tzw. moduł zniżania (descent stage) wyposażony w osiem silników hamujących z doczepionym do niego łazikiem. Silniki te naprowadziły całość nad wybrane miejsce lądowania i uwolniły Perseverance na trzech kilkudziesięciometrowych linach. Łazik opadł na powierzchnię z prędkością 2,6 km na godz. Następnie liny zostały pirotechnicznie odłączone, a moduł zniżania uniósł się i odleciał ok. 700 m dalej, gdzie uległ planowanej kolizji z powierzchnią. Operatorzy misji zdecydowali się na taki scenariusz, by moduł zniżania, lądując wraz z łazikiem na powierzchni, zbytnio jej swoimi silnikami nie naruszył. Kilka dni po lądowaniu, 25 lutego, ukazały się zdjęcia z dwóch orbiterów Marsa, czyli Mars Reconnaissance Orbiter należącego do NASA i europejskiego ExoMars Trace Gas Orbiter, na których widać dokładnie lądowanie łazika oraz miejsce, w którym osiadł.
Czytaj także: Helikopterem na Marsa
W ślad za Curiosity
Podobnie zresztą wyglądało lądowanie poprzednika Perseverance łazika Curiosity (Ciekawość), który w 2011 r.