Już ponad dwa tygodnie minęły od konferencji prasowej szefowej EMA Emer Cooke i grona jej najbliższych współpracowników, podczas której wydano uspokajający werdykt w sprawie stosowania szczepionki AstraZeneca (ma ona od kilku dni swoją nazwę handlową: Vaxzevria). Marcowe doniesienia z kilku krajów Unii o zwiększonym ryzyku rzadkich przypadków tzw. zakrzepicy zatoki żylnej mózgu – pojawiających się zwłaszcza u młodych kobiet – uznano wtedy za incydentalne i bez ewidentnego związku z podaniem szczepionki. Chociaż przeczyły temu, zdaniem autorów krajowych raportów, dobrze udokumentowane historie z Niemiec i Norwegii.
Eksperci EMA przyjęli zasadę, że doraźna ocena przedstawionych dowodów nie wymusza wstrzymania szerokiego stosowania preparatu AstryZeneki, ale ocena bezpieczeństwa będzie kontynuowana. Nakazali wprowadzić do ulotki Vaxzevrii ostrzeżenie o potencjalnym ryzyku zakrzepicy i nie wykluczyli, że jeśli pojawią się kolejne sygnały o związkach szczepionki z niebezpiecznymi działaniami niepożądanymi, poddadzą je weryfikacji. Na konferencji prasowej padło zdanie: „Związek [szczepionki z zakrzepami] nie został udowodniony, ale jest możliwy”. Czy nadszedł moment, że niedługo się o nim dowiemy?
Czytaj też: Komisja Europejska ostrzega koncerny
Zakrzepica. Analiza przypadków zgonów
Na razie ograniczenia zaczęły same wprowadzać niektóre kraje.