Komitet ds. Oceny Ryzyka w ramach Nadzoru nad Bezpieczeństwem Farmakoterapii (PRAC) w Europejskiej Agencji Leków dziś na nadzwyczajnym spotkaniu ocenił informacje z kilkunastu krajów Unii, które zawiesiły szczepienie AstraZeneką po doniesieniach o problemach zakrzepowo-zatorowych (chodziło głównie o zakrzepicę zatok żylnych mózgu). Szefowa EMA Emer Cooke ogłosiła, że PRAC nie zidentyfikował żadnego związku między tym preparatem a zakrzepicą, choć nie może tego zupełnie wykluczyć. Dlatego EMA doradza kontynuować szczepienie, ale przy wzmocnionym monitoringu doniesień o problemach zdrowotnych. Ponadto zaleciła dodać ostrzeżenie do informacji producenta, by uczulić pacjentów na ewentualne symptomy zakrzepowe.
Podobną opinię powtórzył dziś brytyjski regulator farmaceutyczny. Wszelkie wątpliwości wobec AstraZeneki czy – jak mówi się w Londynie – Oxford/AstraZeneki – są odbierane przez niemałą część polityków i mediów na Wyspach jako gest polityczny, a co najmniej działanie wynikłe z napięć brexitowych, tarć wokół kontroli towarów na granicy w Irlandii (Komisja Europejska wszczęła w tym tygodniu postępowanie przeciwnaruszeniowe wobec Londynu) i ogólnej niechęci do kraju, który dopiero co odzyskał suwerenność. Natomiast mało eksponowany jest fakt, że amerykański regulator wciąż nie dopuścił szczepionki AstraZeneki do użytku w USA – w grudniu zażądał dodatkowych badań i zapowiedział decyzję najwcześniej na kwiecień.
Decyzja EMA powinna odblokować stosowanie AstraZeneki w krajach UE, choć każdy rząd ma prawo do własnej decyzji w tej kwestii. Nadal bardzo zaogniony pozostaje jednak problem deficytu dawek.
Czytaj też: