Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Eksperci CDC: zakażenie SARS-CoV-2 z powierzchni mało prawdopodobne

Koronawirusy rozprzestrzeniają się przede wszystkim drogą kropelkową. Koronawirusy rozprzestrzeniają się przede wszystkim drogą kropelkową. Ant Rozetsky / Unsplash
Wiedza o rozprzestrzenianiu koronawirusa stale ewoluuje. Już wiadomo, że zamiast koncentrować się na szorowaniu powierzchni, lepiej zapewnić w pomieszczeniach dobrą wentylację i filtrację powietrza.

Eksperci CDC, czyli Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom, wydali w Stanach Zjednoczonych nowe rekomendacje dotyczące utrzymywania higieny. Można je uznać za rewolucyjne w stosunku do poprzednich zaleceń, wynikających wówczas z przekonania, że SARS-CoV-2 długo pozostaje aktywny na podłodze, klamkach czy blatach.

Odmienne warunki, w jakich przeprowadzane były eksperymenty, prowadziły do różnych obserwacji. Ostatecznie badacze w połowie ubiegłego roku zgodzili się, że koronawirusy mogą utrzymywać się na powierzchniach miedzianych do 4 godz., na papierowych kartonach – przez dobę, a na stali nierdzewnej i plastiku nawet trzy dni.

Obecne wnioski są zupełnie inne – nie ma dowodów, by ktoś kiedykolwiek zakaził się covid-19 po dotknięciu skażonej powierzchni. Są sytuacje, które takie ryzyko zwiększają (i o nich za chwilę), ale gruntowne odkażanie dotykanych przedmiotów, z których możemy przenieść wirusa do organizmu, wydaje się nadmiarem ostrożności. Lepiej skoncentrować się na zupełnie czymś innym!

Gorszy tłok niż brudna klamka

Wiele osób bardzo solidnie wzięło sobie do serca potrzebę czyszczenia i dezynfekcji wszystkiego, co znajduje się w ich otoczeniu, obawiając się, że koronawirus może ich znienacka z różnych powierzchni zaatakować. W ruch poszły rozmaite detergenty, chusteczki antybakteryjne i lizole. Także w środkach transportu publicznego na serio zaczęły się porządki – pandemia wymusiła podjęcie dodatkowych kroków i zintensyfikowała dotychczasowe procedury czyszczenia wagonów metra, tramwajów, autobusów i pociągów.

Czytaj także: Rozmowy telefoniczne w autobusie lub tramwaju: groźne w czasie pandemii?

Ta masowa dezynfekcja nie zawsze ma swoje dobre strony, bo nie można traktować mieszkania jak sali operacyjnej (nasz kontakt z zarazkami powinien utrzymywać się na bezpiecznym poziomie i w rozsądnej równowadze), ale większą dbałość o czystość otoczenia i higienę można niewątpliwie zapisać po stronie korzyści obecnej pandemii.

Teraz jednak eksperci ze Stanów Zjednoczonych zweryfikowali swój własny pogląd na zagrożenie, jakie może czyhać ze strony SARS-CoV-2 obecnego na rozmaitych powierzchniach, i wniosek z przeglądu tych analiz jest jeden: niebezpieczeństwo istnieje, ale jest ono minimalne.

Dr Stephen S. Morse, profesor epidemiologii w Mailman School of Public Health w Columbia University, powiedział w „The New York Times”, że ogólnie rzecz biorąc, liczą się dwa główne czynniki determinujące prawdopodobieństwo zakażenia w miejscach publicznych: zatłoczenie oraz długość spędzanego w nich czasu. A zatem znacznie niebezpieczniejsze od 20-minutowej podróży metrem i trzymania się uchwytu gołą ręką może być dla nauczyciela pół dnia spędzone w sali lekcyjnej wśród kichających uczniów bez założonych maseczek lub dla pracownika firmy, który ma obowiązek przychodzenia do biura na 8 godz. i siedzenia biurko w biurko z sąsiadem, który pokasłuje i ma „tylko” stan podgorączkowy.

Jak wiadomo, koronawirusy rozprzestrzeniają się drogą kropelkową. Znajdują się w małych kropelkach wydychanej pary wodnej i przenoszą na odległość 1–2 m, kiedy osoba zakażona mówi, kicha lub kaszle. Dlatego apele służb sanitarnych są niezmienne: żeby się nie narażać, należy unikać zagęszczonych miejsc i nie bywać tam, gdzie może pojawić się większe ryzyko, że ktoś zainfekowany będzie w wydychanym aerozolu rozpylał zarazki.

Wystarczy woda z mydłem

Zaktualizowane wytyczne CDC dotyczące czyszczenia powierzchni mówią o tym, że prawdopodobieństwo zakażenia się SARS-CoV-2 po dotknięciu zanieczyszczonej powierzchni wynosi mniej niż 1 na 10 tys. Tak niskie ryzyko nie oznacza wszakże braku ryzyka!

Ale wymaga to pewnej sekwencji zdarzeń: dużo świeżych, zakaźnych cząsteczek wirusa osadza się na powierzchni, skąd szybko zostają przeniesione na ręce, a następnie na błony śluzowe twarzy – do ust, nosa, spojówki oka. Można sobie to wyobrazić właśnie w zatłoczonym tramwaju lub autobusie, kiedy ktoś zainfekowany kaszle po staremu w otwartą dłoń i chwyta nią poręcz, a po paru sekundach to samo miejsce dotyka swoją ręką inny pasażer i pociera nią oko, wargi lub nos. Noszenie maski taką czynność utrudnia, co dowiedziono już dawno – i jest to jedna z korzyści noszenia tych zabezpieczeń na ulicy (jak wykazano w jednym z badań, wszyscy bezwiednie dotykamy swojej twarzy ok. 23 razy w ciągu godziny, człowiek w masce robi to o wiele rzadziej lub wcale).

Skupienie się na szorowaniu każdej powierzchni miałoby sens, gdyby prawdziwa była hipoteza, że aerozol z dróg oddechowych jest zbyt ciężki, by unosić się długo w powietrzu, i opada na przedmioty i powierzchnie. Jednak w ciągu ostatniego roku stało się jasne, że wirus rozprzestrzenia się głównie w powietrzu – zarówno w dużych, jak i małych kropelkach, które mogą dłużej pozostawać w górze – i że szorowanie klamek oraz siedzeń metra w niewielkim stopniu zapewnia ludziom bezpieczeństwo, jeśli przestrzegają zasady, by nie kichać na poręcze ani za nie bezmyślnie po kimś nie łapać.

Dlatego w większości przypadków czyszczenie zwykłym mydłem i wodą – oprócz mycia rąk i noszenia masek – wystarczy, aby utrzymać niskie szanse na transmisję powierzchniową. To główny wniosek ze zaktualizowanych wytycznych CDC. Agencja zauważa, że ​​używanie na co dzień w domu chemicznych środków dezynfekujących, by wysterylizować blaty i klamki, jest po prostu niepotrzebne. Takie opryskiwanie i rozpylanie chemikaliów nie chroni przed zagrożeniem, które w zamkniętych pomieszczeniach czai się… w powietrzu.

Czyste powietrze przede wszystkim

Owszem, eksperci przyznali, że dezynfekcja nadal jest zalecana w pomieszczeniach zamkniętych, gdzie w ciągu ostatnich 24 godz. podejrzewano lub potwierdzono przypadek covid-19. Bardziej intensywnych zabiegów wciąż wymagają też placówki ochrony zdrowia.

Jednak rzeczą, która wydaje się najpilniejsza do przeprowadzenia w kontekście ochrony przed rozprzestrzenianiem wirusa, jest utrzymywanie jak najlepszej jakości powietrza, a więc założenie filtrów i wentylacja, nie wspominając już o tak prozaicznej czynności jak otwieranie okien i wietrzenie.

Druga istotna wskazówka, która pozostaje niezmienna od roku, to częste i staranne mycie rąk. To nasze dłonie są wektorem, którym z powierzchni przenosimy na swoje błony śluzowe zarazki (nie tylko koronawirusa), więc wystarczy dbać o ich czystość przy pomocy wody z mydłem, aby zminimalizować to niebezpieczeństwo.

Czytaj także: Wygramy z covid-19? Profesor Flisiak: Na pewno

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną