Minister zdrowia Adam Niedzielski już kilkanaście dni temu zapowiedział, że kiedy w codziennych raportach infekcji pojawi się liczba 1 tys., rząd powróci do dyskusji o podziale kraju na strefy uwarunkowane poziomem wyszczepialności. Dziś złagodził ton i w Radiu Plus stwierdził, że mimo przekroczenia statystycznej granicy, czyli 1 tys. zakażeń dziennie, to „nie jest moment, aby myśleć o restrykcjach, a tym bardziej o lockdownie”.
Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że choć infekcje wariantem delta SARS-CoV-2 mogą przytrafić się również osobom w pełni zaszczepionym, to największe ryzyko ciężkiego przechorowania covid oraz rozsiewania zarazków ponoszą ludzie, którzy do tej pory odmawiali przyjęcia szczepionek. Te różnice już zaznaczają się w krajowych statystykach, ale będą jeszcze lepiej widoczne za jakiś czas, kiedy tzw. czwarta fala pandemii rozkręci się na dobre.
Jesienna pora grypy, przeziębień i… covid
Kilka czynników decyduje o tym, że musimy być przygotowani na cotygodniowe wzrosty nowych zakażeń. Koronawirus SARS-CoV-2 jest zarazkiem w pewnym stopniu – choć nie tak jak grypa! – sezonowym, przenoszonym drogą kropelkową. Dużo lepiej niż latem czuje się w warunkach, które w Polsce panują od jesieni do wiosny. Chodzi nie tylko o zmienną pogodę, przy której po prostu łatwiej się przeziębić, bo trudniej dopasować ubiór do temperatury na świeżym powietrzu, ale też o nasze przyzwyczajenia.