Dobra wiadomość jest taka, że jesteśmy na półmetku drogi do tzw. odporności zbiorowiskowej, która będzie oznaczała, iż z koronawirusem wejdziemy w podobną równowagę, w jakiej od lat żyjemy z wirusem grypy. Ale wcześniej czeka nas czwarta fala pandemii. Z obliczeń ekspertów wynika, że przy jej najbardziej gwałtownym przebiegu dzienna liczba zachorowań mogłaby sięgnąć nawet 50 tys., choć ciężkich przypadków wymagających hospitalizacji byłoby dużo mniej niż przy poprzednich falach. Bardziej prawdopodobny scenariusz zakłada łagodny wzrost liczby przypadków i szczyt na poziomie 10–12 tys. zachorowań dziennie na początku przyszłego roku. Rozmawiamy z dr. Franciszkiem Rakowskim z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.