To pierwsza misja kosmiczna, która ma przetestować program ochrony Ziemi przed zagrażającymi jej w przyszłości asteroidami czy kometami. Sonda zbliży się do pary asteroid z pobliskiej grupy asteroid Amora – ok. 11 mln km od Ziemi – i uderzy w mniejszą z nich. Ta para to Didymos o średnicy 780 m i krążący wokół niego 163-metrowy Dimorfos.
Zadaniem sondy DART (Double Asteroid Redirection Test) nie jest zniszczenie Dimorfosa, a jedynie zmiana (zacieśnienie) jego orbity wokół większego towarzysza. W ten sposób, jeśli cały test się powiedzie, będzie można sprawdzić, czy zbliżający się do Ziemi obiekt kosmiczny można unieszkodliwić poprzez zmianę toru jego orbity. Do tej pory wykonywano jedynie symulacje takich zderzeń, teraz przeprowadzony zostanie test realny.
Więcej niż zderzenie. LICIACube zrobi zdjęcia
Misja jest bardzo ciekawa z wielu względów. Po pierwsze, by uznać ją za udaną, nie wystarczy samo uderzenie sondą w asteroidę Dimorfos. Trzeba ten fakt i jego skutki dokładnie zaobserwować. Dlatego razem z sondą DART leci mały (14-kilogramowy) próbnik LICIACube, który na dziesięć dni przed zderzeniem odłączy się od DART-a i zajmie odpowiednią pozycję, by przelecieć nad miejscem zderzenia tuż po fakcie. Wykona wówczas serię dokładnych zdjęć, a być może nawet film.
Poza tym DART jest wyposażony w bardzo czułą kamerę DRACO, która dokładnie utrwali obraz dwóch asteroid i całe zdarzenie aż do finału, po czym ulegnie zniszczeniu wraz z całą sondą. Oblicza się, że zmiana orbity Dimorfosa, który jest oddalony od swojego większego towarzysza tylko o 1,2 km, po impakcie będzie zauważalna dla teleskopów naziemnych.
Czytaj także: