Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Jaka będzie zima w tym roku? Modele prognostyczne są zgodne

Pogoda w tym roku idealnie dostroiła się do kalendarza meteorologicznego, w którym zima zaczyna się 1 grudnia. Pogoda w tym roku idealnie dostroiła się do kalendarza meteorologicznego, w którym zima zaczyna się 1 grudnia. laura adai / Unsplash
Meteorolodzy zapowiedzieli na najbliższe dni opady śniegu. Zima właśnie puka do naszych drzwi. Jaka będzie? ECMWF, UKMO i CFS v.2 – główne modele prognostyczne – twierdzą zgodnie, że mimo wszystko łagodna.

W tym roku pogoda dostroiła się idealnie do kalendarza meteorologicznego, w którym zima zaczyna się 1 grudnia. Mamy zjazd temperatury i zapowiedź pierwszych w tym roku opadów śniegu. Meteorologiczna zima obejmuje trzy miesiące: grudzień, styczeń i luty. I do tego okresu odnoszą się wszystkie długoterminowe prognozy przygotowywane przez naukowców przy pomocy komputerowych modeli prognostycznych. Choć te modele są coraz lepsze, a komputery coraz szybsze, opracowywanie takich prognoz wciąż nie jest łatwe. Nadal są obarczone sporym ryzykiem błędu, m.in. dlatego, że zawsze może się pojawić czynnik, który wywróci wszystkie przewidywania do góry nogami. Czynniki te są oczywiście znane synoptykom i pilnie przez nich śledzone, ale nie sposób w 100 proc. przewidzieć ich zachowania za miesiąc czy dwa.

Czytaj także: Prognoza (bardzo) długoterminowa

Modele, czyli prawdopodobny scenariusz pogodowy

I jeszcze jedna uwaga: nie oczekujmy od prognoz długoterminowych przesadnej dokładności. Owszem, przedstawiają najbardziej prawdopodobny scenariusz zdarzeń, ale żadna nie jest w stanie podać precyzyjnie, jaka pogoda będzie, powiedzmy, w Boże Narodzenie czy w ferie szkolne. Nawet gdyby sprawdziła się w 100 proc., nie oznaczałoby to przecież, że wszystkie dni były takie same. Zawsze zdarzają się pogodowe dołki i górki, a łagodną zimę mamy wtedy, gdy te drugie przeważają nad pierwszymi, zaś średnia temperatura dla całego sezonu jest wyższa niż norma wieloletnia. Jednak odstępstwo od normy zwykle nie jest duże i rzadko przekracza 1–2 st. C.

Nawiasem mówiąc, sama norma też się zmienia. Obecnie okresem odniesienia w prognozach długoterminowych są zwykle lata 1980–2010, dość już wyśrubowane, jeśli chodzi o temperatury powietrza – to konsekwencja ocieplenia się klimatu na Ziemi. Gdybyśmy jednak porównywali współczesne zimy w Polsce ze średnią z lat 1960–90, wówczas te, które dziś uznajemy za umiarkowanie łagodne, trzeba byłoby nazwać bardzo ciepłymi.

Czytaj także: Wzrost temperatur. Jaka przyszłość czeka Ziemię

ECMWF: Rajdy arktycznego powietrza nie utrudnią nam życia

Pora przejść do prognoz. Wybraliśmy trzy przygotowane przez ważne ośrodki prognostyczne. We wszystkich nadchodząca zima wygląda w Europie Zachodniej i Środkowej dość podobnie: jest raczej ciepła, choć w niektórych scenariuszach dość wietrzna i wilgotna za sprawą wiatrów zachodnich niosących masy oceanicznego powietrza znad Atlantyku. Zacznijmy od prognozy, która powstała w Europejskim Centrum Prognoz Średnioterminowych (ECMWF) w Reading pod Londynem, wyposażonym w potężne superkomputery i doskonały model. Tenże model twierdzi, że rajdy zimnego powietrza arktycznego nie powinny nam zbyt często utrudniać życia w tym sezonie, ponieważ powietrze to zostanie uwięzione w pobliżu Bieguna Północnego.

Strażnikiem mrozów będzie polarny jet stream – wielki strumień powietrza okrążający glob z zachodu na wschód na wysokości ok. 10 km. Jego trasa wiedzie mniej więcej nad południową Kanadą, a następnie nad północnym Atlantykiem, północną Europą i Syberią oraz północnym Pacyfikiem. Prąd strumieniowy powstaje w miejscu zetknięcia się zimnego arktycznego powietrza z cieplejszym powietrzem napływającym z południa. Im większa jest różnica temperatur i ciśnienia pomiędzy tymi dwiema masami, tym jet stream ma większą moc i mniej kręty przebieg. Pędzi wokół globu możliwie najkrótszą drogą, odgradzając arktyczne powietrze od reszty świata i zamykając je w potężnym niżu zwanym wirem polarnym.

Czytaj także: Ciepły grudzień to nie powód do radości. Wszyscy się upieczemy

Krótkie wycieczki mrozu na południe są możliwe

Synoptycy z ECMWF przewidują, że tak właśnie będzie tej zimy, ale – w porównaniu z dwoma następnymi prognozami, do których zaraz przejdziemy – są najmniej pewni swojego scenariusza. Owszem, jet stream jest w nim dość silny, ale nie na tyle, aby całkowicie uniemożliwić arktycznemu powietrzu krótkie wycieczki na południe. W Europie opowiadają się za zimą trochę cieplejszą od normy, ale głównie za sprawą wyższych niż zazwyczaj temperatur w środkowej i wschodniej części kontynentu. Im dalej na zachód, tym zima będzie coraz bardziej zbliżona do tamtejszej normy. W Polsce wedle tej prognozy możemy więc mieć zimę nieco cieplejszą od normy na wschodzie i zbliżoną do normy na zachodzie, czyli generalnie dość łagodną.

Met Office i NOAA: Jet stream zatrzyma Arktykę za kołem polarnym

Co ciekawe, dwa pozostałe modele prognozują podobny rozkład nadwyżek zimowego ciepła w Europie: im dalej na wschód, tym wyższe od normy temperatury. Tak pokazuje UKMO, model stworzony przez naukowców z brytyjskiego Met Office (odpowiednik naszego IMGW). W tej prognozie jet stream jest o wiele silniejszy niż w poprzednim modelu, a to oznacza, że Arktyka powinna pozostać daleko za kołem polarnym, a większość Europy znajdzie się albo w zasięgu wilgotnych, pochmurnych i wietrznych niżów atlantyckich (północ kontynentu), albo ciepłych wyżów atmosferycznych (środkowa strefa kontynentu). W tej prognozie temperatury w Polsce są wyższe od normy na całym jej obszarze, ale nie sposób rozstrzygnąć, czy będzie raczej wyżowo, czy niżowo. Niewykluczone, że kraj podzieli się pod tym względem. Tak czy owak, jest to zła wiadomość dla amatorów prawdziwych zim. Niestety (dla nich), niemal to samo pokazuje amerykański model CFS v.2, opracowany przez synoptyków z Narodowej Agencji Oceanów i Atmosfery (NOAA).

Czytaj także: Gorąco w styczniu? Grzeje nas… Ocean Indyjski

La Niña jest daleko, Arktyka blisko

Skąd ta zgodność pomiędzy trzema modelami? Synoptycy twierdzą, że sytuacja jest zbliżona do tej sprzed dwóch lat, gdy wir polarny był silny i generalnie trzymał w ryzach arktyczne powietrze. Badacze spodziewają się też, że szczególnie w styczniu i lutym na korzyść wyższych temperatur w Europie będą wpływały zdarzenia, które właśnie teraz rozgrywają się na drugim końcu świata. Mowa o cyklicznym zjawisku La Niña, które przepycha gorące wody równikowego Pacyfiku na zachód – ku Australii, Nowej Gwinei i Archipelagowi Malajskiemu, wychładzając pozostałą część tego akwenu. Wywołuje to szereg zmian w pogodzie na całym globie, w tym nawet na północnym Atlantyku, wzmacniając w drugiej połowie zimy jego łagodzący wpływ (jeśli chodzi o temperaturę, bo ze sztormami i opadami może być odwrotnie) na aurę w Europie.

Oczywiście modele mogą się pomylić. La Niña jest daleko, a Arktyka blisko. Nigdy nie wiadomo, czy na drodze polarnego jet streamu nie wyrośnie niespodziewanie jakaś większa przeszkoda, np. wielki wyż baryczny nad Grenlandią albo Uralem, jak to się zdarza ostatnio, co ułatwiłoby siarczystym mrozom ucieczkę spod Bieguna Północnego i inwazję na południe.

Czytaj także: Czekanie na bestię ze wschodu

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną